Diagnoza zabrzmiała dla niego jak wyrok. Nieoperacyjny rak płuc i oskrzeli. Mimo tego Andrzej Strzelecki nie poddawał się. Niestety tej walki nie udało mu się wygrać. Dziś o śmierci Andrzeja Strzeleckiego poinformowała jego córka. Aktor zmarł w wieku 68 lat. Do samego końca walczył z chorobą. Choć drastycznie schudł, cierpiał z bólu, to wciąż zarażał ludzi radością, nie tracił ducha walki, nie tracił nadziei. By żyć, potrzebował kosztownego preparatu – Capmatinib. To właśnie na niego zbierane były środki finansowe. W tę inicjatywę włączyli się koledzy serialowego doktora Tadeusza Koziełło-Kozłowskiego. W ostatnim telewizyjnym wywiadzie aktor Klanu dziękował wszystkim za pomoc i opowiedział o swojej walce z nowotworem. Mimo wyniszczającej choroby, wrócił na plan produkcji, w której występował od 21 lat. Walczył do samego końca.
Andrzej Strzelecki wrócił na plan Klanu
W ekipie uwielbianego przez widzów serialu Klan nie zabrakło Andrzeja Strzeleckiego, który wcielał się w charakterystyczną postać doktora Tadeusza Koziełło-Kozłowskiego, nadużywającego notorycznie zwrotu „w rzeczy samej”. Na stronie „Bądźmy razem. TVP” zamieszczono w połowie czerwca 2020 roku wideo, w którym aktor dziękował wszystkim, którzy włączyli się w pomoc dla niego. Przypomnijmy, że potrzebował bajońskiej sumy 1,5 miliona złotych na 10 dawek innowacyjnego leku Capmatinib. To preparat do leczenia pacjentów onkologicznych z niedrobnokomórkowym rakiem płuca z przerzutami i guzami ze specyficzną mutacją. Jest on dostępny od maja na rynku w USA. W Polsce niestety nie jest refundowany. Kuracja jedną dawką to aż 37 tys. dolarów (prawie 150 tys. zł). A dla Andrzeja Strzeleckiego terapia ta była jedyną nadzieją...
„Okazało się, że w maju, 6 maja, na rynek amerykański wprowadzono lek dokładnie na tę mutację, tej mojej choroby, tego mojego genu. Czy to nie jest szczęście?”, pytał łamiącym się głosem aktor we wzruszającym nagraniu. „Mam nadzieję, że tym razem też mnie nie opuści”, dodał po chwili.
Jednocześnie podziękował wszystkim, którzy włączyli się w zbiórkę na jego rzecz. Rozpoczęła ją na początku czerwca Fundacja Rak'n'Roll. Dzięki informacjom i udostępnieniom w mediach społecznościowych, kwota w krótkim czasie wzrosła z 4 do 18 procent. Z niezbędnego 1,5 miliona udało się już zebrać ponad 280 tysięcy złotych. Miało to dla Andrzeja Strzeleckiego wyjątkowe znaczenie... „Jestem bardzo wdzięczny wszystkim koleżankom i kolegom ze środowiska, że się w tak fantastyczny sposób zjednoczyli. Bardzo Wam dziękuję”, podkreślił ze łzami w oczach aktor „Klanu”.
Choroba wyniszczyła Andrzeja Strzeleckiego
Niestety, widać było, że nierówna walka z nowotworem odbiła się na jego wyglądzie. Mówiła o tym w niedawnym wywiadzie jego żona. „Schudł, zmizerniał, jest bardzo słaby... Ale udajemy, że nic się nie dzieje”, zwierzyła się Joanna Pałucka. On sam podkreślił zaś: „przestaję być sobą i nie mam na to wpływu”.
Mimo potwornej choroby, Andrzej Strzelecki nie poddawał się i niezrezygnował z zawodowych zobowiązań. Widzowie uwielbiają postać, w którą wciela się od 21 lat. W 1999 roku rolę doktora Tadeusza Koziełły, ginekologa, który słynie z częstego wtrącania w kwestiach, które wypowiada, zwrotu „w rzeczy samej”, zaproponował mu kolega z liceum oraz producent, Paweł Karpiński. Niedawno okazało się, że MInisterstwo zdrowia podjęło decyzję o sprawdzeniu leku z USA. Dzięki zbiórce zgromadzono prawie połowę sumy potrzebnej, by sprowadzić innowacyjny lek do kraju. Aktora wsparła także fundacja Rak'n'Roll. Zebrane środki wystarczyłyby na pokrycie trzymiesięcznej terapii, a do pełnego wyzdrowienia aktor potrzebowałby najprawdopodobniej więcej leku.
Niestety dziś poinformowano o śmierci Andrzeja Strzeleckiego. Aktor miał 68 lat. Rodzinie i najbliższym artysty składamy głębokie wyrazy współczucia..
Andrzej Strzelecki cierpi na nieoperacyjnego raka płuc i oskrzeli:

Aktor nie poddaje się. Mimo choroby, nadal pozostaje aktywny zawodowo:
