tadeusz Różewicz z żoną jamnik
Fot. Wiesława i Tadeusz Różewiczowie poznali się w konspiracji, w 1943 roku. Na zdjęciu w 1994 roku na wręczeniu Śląskiej Nagrody Kulturalnej. Fot. MACIEJ SKAWIŃSKI/FORUM
NIEZWYKŁE HISTORIE

Tadeusz Różewicz był z żoną Wiesławą przez 70 lat. Ona rządziła w domu, on bał się wychylać

Nigdy się nawet nie pokłócili. On marzył, by odeszli razem...

Agnieszka Dajbor 9 października 2023 11:51
tadeusz Różewicz z żoną jamnik
Fot. Wiesława i Tadeusz Różewiczowie poznali się w konspiracji, w 1943 roku. Na zdjęciu w 1994 roku na wręczeniu Śląskiej Nagrody Kulturalnej. Fot. MACIEJ SKAWIŃSKI/FORUM

Autor „Kartoteki”, autorytet, wybitny talent o niezwykłej wrażliwości. Tadeusz Różewicz był człowiekiem swojej epoki. Silną osobowością z jasną hierarchią wartości. Prywatnie przez siedem dekad był związany z żoną Wiesławą. Poznali się w czasie drugiej wojny światowej – oboje służyli wówczas w AK. Ona biegała z paczkami i meldunkami jako łączniczka, miała pseudonim „Flis”. Uchodziła za piękność zarówno wśród Polaków, jak i... Niemców. Ci ostatni mieli wołać za nią „Lorelei”, jak za mityczną dziewczyną, która stała się syreną. Wszyscy byli pod wrażeniem jej uroku osobistego. 

Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia? Raczej nie. Wiesława Kozłowska wspominała, że choć zwróciła uwagę na Tadeusza Różewicza („był przystojny”), to dostrzegała również jego wady (tzw. „krótkie nogi”). Był wysoki wtedy, kiedy siedział... Na tle tej miłości rozgrywały się najważniejsze wydarzenia XX wieku. Poeta i pisarz marzył, by odeszli razem. Mimo że ich uczucie było wolne od kłótni i nieporozumień, to tak naprawdę ona odgrywała w domu główną rolę i krytykowała wszelkie przejawy jego samodzielności... Oto ich niezwykła historia.

Tadeusz i Wiesława Różewiczowie: historia miłości. Jak się poznali?

Poznali się w 1943 roku, w domu Tadeusza Różewicza. Wiesława Kozłowska była kurierką i chyba dziewczyną jego brata, Janusza. Gdy po raz pierwszy się spotkali, Tadeusz Różewicz miał 22 lata. Urodził się 9 października 1921 roku w Radomsku. Jego tata był urzędnikiem sądowym, mama, którą bardzo kochał, zajmowała się domem. Ogromne znaczenie dla Tadeusza miał wspomniany już jego starszy brat Janusz. Razem pasjonowali się literaturą, obaj pisali wiersze, brat wciągnął go do konspiracji, do Armii Krajowej.

Śmierć brata – Janusz został rozstrzelany w 1944 roku, była dla niego wielkim ciosem. Brat był w wywiadzie, jeździł na misję do Rzeszy, kiedy Niemcy to odkryli, uwięzili go i zabili. Tadeusz Różewicz próbował ukrywać to przed matką, choć ona i tak wiedziała. W  1944 roku wydał tomik „Echa leśne”, Wiesława przepisywała go na maszynie.

Czytaj także: Dzieci ocaliły Stanisławę Celińską przed gehenną. Nie zawsze było im łatwo: „Wybaczyły mi”

różewicz z synkiem
Fot. Poeta z młodszym synem Janem, 1956 rok.Fot. PAP

Po zakończeniu wojny studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dzielił życie między dwa miasta. Przyjeżdżał z Krakowa do Gliwic do Wiesławy, wtedy już swojej narzeczonej. Wiesława dostała mieszkanie z Czerwonego Krzyża, mieszkała w nim z mamą i młodszym rodzeństwem. Zdała maturę, pracowała dorywczo, m.in. w drukarni, nie chciała studiować. Uznała, że to, co ją interesuje, będzie poznawać sama. Różewicz po wojnie debiutuje w 1947 roku tomikiem „Niepokój”, który staje się literackim objawieniem. To z niego pochodzi słynny wiersz „Ocalony”: „Mam dwadzieścia cztery lata/ Ocalałem/Prowadzony na rzeź…”. Wszyscy wiedzą, że to wielki, genialny twórca.

Różewiczowie wzięli skromny ślub, mieszkali z teściową u boku

Skromny ślub wzięli 15 lutego 1949 roku w Urzędzie Stanu cywilnego w Gliwicach. Jak wspominała Wiesława Różewicz: „Po prostu poszliśmy do urzędu i wróciliśmy do domu. Nie mamy nawet zdjęcia. Zresztą byliśmy ubrani tak jak normalnie, to nie musieliśmy się do tego fotografować. Jakoś nigdy nie lubiliśmy zbierać pamiątek. Ważne, że długo ze sobą wytrwaliśmy” (cytuję za wysokieobcasy.pl). W podróż poślubną pojechali też skromnie: do Sławięcic na Opolszczyznę. Wędrowali po lasach, oglądali ruiny zamku rodu Hohenlohe. Rodzina szybko się powiększyła – w 1950 roku urodził się ich syn Kamil, trzy lata później Jan (zmarł w 2008 roku).

Nie było im łatwo, gnieździli się w małym mieszkaniu z dwójką dzieci i teściowymi. Brakowało pieniędzy, czy też po prostu było biednie. W zimie brakowało im środków na ogrzewanie. Różewicz nie był najmilej widzianym poetą w okresie socrealizmu, nie wychwalał Ludowej ojczyzny ani budowy Nowej Huty. Miał różne relacje ze środowiskiem literackim. W Gliwicach, na uboczu, miał spokojnie tworzyć. Ale w przepełnionym mieszkaniu różnie to się udawało. Gdy poznał Juliana Tuwima, ten napisał do poety list z pytaniem: „Ale, na miłość Boską, co Pan robi w tych Gliwicach...”, Różewicz odpowiedział: „Co robię? Żyję...”. 

Zobacz też: Prowadził Wideotekę dorosłego człowieka, później zniknął. Jak dzisiaj wygląda rzeczywistość Krzysztofa Szewczyka?

żóna różewicz i syn
Fot. Wiesława Różewicz i Paweł Różewicz syn młodszego brata poeta Stanisława Różewicza, reżysera, na odsłonięciu gwiazdy ojca w Łodzi, 2010 rok. Fot. GRZEGORZ MICHAŁOWSKI/PAP

Długo mieszkali w Gliwicach przy ulicy Zygmunta Starego. Potem przenieśli się do Wrocławia. Różewicz miał obsesję na punkcie hałasu. Na początku było tam głośno: tramwaje, dzieci, krzyki z balkonów. Potem przenieśli się w jeszcze inne miejsce. Syn poety, Kamil Różewicz, wspominał, że w ich domu zawsze było cicho. Aż czasem koledzy ze szkoły dziwili się i pytali: czemu u was taka cisza. A oni z bratem byli do tego przyzwyczajeni, jak mówił Kamil Różewicz, ta cisza „ich ukształtowała”.

Wiesława Różewicz sprawiła, że dom był nastawiony na poetę, zorganizowany tak, by mógł w nim spokojnie tworzyć i pracować. Życie z nim nie było pewnie łatwe. Prześladowały go lęki, które czasem ukrywał przed żoną, miał depresję, w dzienniku pisał: „Życie moje składa się z nielicznych przebudzeń i ciągłej mordęgi — jakby zostało już przed 20 laty okaleczone, przełamane. Jestem zrównoważonym szaleńcem”. Wszystkiemu winne były oczywiście traumatyczne wojenne przeżycia...

Tadeusz i Wiesława Różewiczowie: życie codzienne, domowe rytuały

Czasem poeta miał wyrzuty sumienia, że za mało czasu poświęca rodzinie. Mieli swoje tradycje i rytuały. Jeździli na wakacje do Jastrzębiej Góry albo do Pilchowic k. Gliwic. Wiesława świetnie gotowała, w niedzielę na obiad były roladki albo na przykład rosół i sztuka mięsa. Potem poeta opowiadał synom historie o Sherlocku Holmesie, ale nie Conan Doyla, tylko własne! Chodzili na spacery, uczyli się gry w pac pac – czyli odbijanie szyszek kijem. Podobno Tadeusz Różewicz był dość surowym ojcem, choć żona twierdziła, że to ona zajmowała się wychowaniem synów w codzienności, a tata był od rozrywek, spacerów, wycieczek, wypadów do zoo.

Rodzinnie obchodzone były święta. Wnuczka poety, Julia Różewicz, bohemistka, opowiadała w „Tygodniku Powszechnym”: „Spędzaliśmy wspólnie większość z nich. Babcia urządzała naprawdę wspaniałe, obfite święta, z mnóstwem potraw i ciast. Dziadek mocno trzymał się wszelkich tradycji, wydaje mi się wręcz, że to właśnie jemu najbardziej na nich zależało. Zawsze przed wigilią czytał fragment z Biblii. Wznosiliśmy toasty – jako dziecko dostawałam coś bezalkoholowego, ale do „dorosłego” kieliszka. Czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę. Były prezenty i śpiewanie kolęd, choć wszyscy męscy reprezentanci rodziny Różewiczów są kompletnie pozbawieni słuchu muzycznego. Dziadek miał swój numer popisowy – „Gdy śliczna Panna” – ale jego „li, li, li, li, laaaj” było czymś okropnym”, opowiadała.

Zobacz też: Maria Konopnicka nie mogła patrzeć na chorą córkę Helenę. Wyrzekła się jej i wysłała do przytułku

tadeusz Różewicz w latach 60.
Fot. Tadeusz Różewicz. Lata 60. Fot. PAP

Różewicz mawiał: żona to jest żona

Wiesława Różewicz nigdy nie podejrzewała męża o zdrady, nie interesowała się tym. W rozmowie z „Wysokimi Obcasami” mówiła: „Nigdy nie przeprowadzałam śledztw na ten temat. Bo to nie ma żadnego znaczenia. Mój mąż mówił zawsze: „Żona to jest żona. A co obok, to się nie liczy”. A ona? Nie miała nawet czasu, żeby o tym myśleć. Zawsze była zajęta dziećmi, domem, mężem. „Tadeusz bardzo kocha żonę, jest w stosunku do niej niezmiennie serdeczny i ciepły. Wiesława rzeczywiście znajduje się w centrum jego świata. Właściwie są ze sobą w nieustającym dialogu, konsultując każdą decyzję”, mówiła w jednej z rozmów synowa poety, dr Małgorzata Różewicz.

Wspominała też swoje pierwsze spotkanie z przyszłym teściem-poetą: „Byłam wtedy bardzo szczupłą szatynką w rozmiarze 34 i kiedy przyszły teść zobaczył mnie po raz pierwszy, powiedział do Jana, mojego późniejszego męża: „Synu, gdybyś wiedział, jaką dorodną kobietą była mama”. A Janek na to: „No, przecież z mamą się nie ożenię!”. Ale po 32 latach z moim temperamentem i ekspresją oswoiłam Tadeusza, a on oswoił mnie. Pogodził się z tym, jaka jestem, bo w końcu jestem jego jedyną synową i nie miał wyboru! Oczywiście, nie zawsze panuje między nami sielanka. Z mojej strony skończyło się to na wielkiej ciekawości tego, co ma do przekazania twórca”, podsumowała.

Czytaj także: Joanna Chmielewska kochała jednego mężczyznę. Gdy odszedł po 11 latach, załamała się

różewicz honoris causa
Fot. Tadeusz Różewicz z żoną na przyznaniu tytułu Doktora Honoris Causa Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach, 2009 rok. FOT. JAROSLAW KUBALSKI / AGENCJA GAZETA

Mówili do siebie „kociątko", „kochanie"

Z żoną nigdy się nie kłócili, przez tyle lat wspólnego życia nie było między nimi poważniejszego konfliktu, nawet nigdy nie podnieśli na siebie głosu. Czasem ona ustępowała dla świętego spokoju. Jak wspominała wnuczka Tadeusza Różewicza: „podział obowiązków w domu był jasny: babcia robiła wszystko, dziadek – nic”… I tłumaczyła: „Brzmi strasznie, ale wydaje mi się, że to też trochę wina babci, która krytykowała go za wszelkie próby samodzielności. Zrobił sobie kanapkę, to zaraz było: „Dziadek osobnym nożem kroi chleb, osobnym nożem smaruje kromkę masłem, osobny nóż bierze do sera, osobny do pomidora. Jedną kanapkę zrobił, a cztery noże zabrudził!”. Chyba trochę bał się wychylać.

Ale byli dla siebie bardzo czuli, zwracali się do siebie: „kociątko”, „kochanie”. Mieli swoje nieme gesty i spojrzenia, w których był ogrom miłości i szacunku. To dziadek zawsze przynosił na stół alkohol, ale zanim komukolwiek nalał, patrzył na babcię i działał dopiero, kiedy ta skinęła głową. Babcia miała bardzo sprytną metodę rządzenia w domu: stwarzała dziadkowi iluzję, że to on rządzi. A on chyba w to wierzył”.

Tadeusz Różewicz: śmierć

Wyobrażał sobie, że umrą razem albo on pierwszy. Nie chciał zostać sam. Tadeusz Różewicz zmarł nad ranem w kwietniu 2014 roku. Miał 93 lata. Do końca był sprawny. W wydanym już po śmierci poety tomie „Ostatnia wolność” znalazły się trzy wiersze dla żony, m.in. wiersz pisany „Na 60. rocznicę ślubu", w 2009 roku : „Uśmiech na twojej twarzy/ rozjaśnia nasz dom /i moje życie/ cień na twojej twarzy/ gasi światło we mnie/ w mojej poezji/ na ulicy/ która nazywa się/ Promień/ kiedy cierpisz/ wszystko leci mi z rąk/ świat nieruchomieje/ kiedy jesteś zła/ nie wiem, co z sobą/ zrobić”. W innym wierszu „Znalezisko” pisze: szukałem siebie / znalazłem CIEBIE / idziemy / razem od tylu tylu / lat”. Wiesława Różewicz wciąż żyje. I kultywuje pamięć po ukochanym... Dna o jego dziedzictwo.  

Czytaj także: Eugeniusz Bodo żył jak król, zginął tragicznie. Jego losy były długo nieznane

Różewicz spotkanie autorskie
Fot. Poeta z żoną na spotkaniu autorskim, 2001 rok. FOT. JAROSLAW KUBALSKI / AGENCJA GAZETA

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Kocha muzykę, ale już podważano jej sukcesy. Córka Aldony Orman o cieniach posiadania znanego nazwiska

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

KATARZYNA DOWBOR o utracie pracy, nowych wyzwaniach i o tym, czy mężczyźni... są jej potrzebni do życia. JOANNA DARK i MAREK DUTKIEWICZ: dwie dusze artystyczne. W błyskotliwej i dowcipnej rozmowie komentują 33 lata wspólnego życia. SYLWIA CHUTNIK: pisarka, aktywistka, antropolożka kultury, matka. Głośno mówi o sprawach niewygodnych i swojej prywatności. ROBERT KOCHANEK o cenie, jaką zapłacił za życiową pasję – profesjonalny taniec. O TYM SIĘ MÓWI: Shannen Doherty, Christina Applegate, Selma Blair, Selena Gomez, Michael J. Fox łamią kolejne tabu – mówią publicznie o swoich chorobach.