„Dla mnie to najważniejsze miejsce na świecie”

Iza Bartosz 17 lutego 2019 15:52

Od lat jest najbardziej znanym Włochem z Polsce. Stefano Terazzino został gwiazdą dzięki programowi Taniec z gwiazdami. Po krótkiej przerwie tancerz powraca na parkiet w nowej edycji show. Jego partnerką będzie Agnieszka Radwańska. Taniec zawsze był pasją Stefano Terrazzino, a on zrobił wszystko, żeby spełnić swoje marzenie i zostać profesjonalistą. Mimo że wychował się w Niemczech, Włoch i Sycylia mają w jego sercu szczególne miejsce. Dziesięć lat temu zabrał nas w wyjątkową podróż – pokazał nam miejsca, w których spędził najszczęśliwsze chwile dzieciństwa.

Sycylijska historia Stefano Terrazzino

Niedziela rano. Sycylijskie miasteczko Raffadali. Wąska uliczka via Bellini skąpana jest w słońcu. Cicho i spokojnie. Co jakiś czas przechodzą nią ubrane na czarno kobiety. Idą do kościoła. Żadna się nie spieszy. Przechodząc, zaglądają w okna sąsiadów. Wszyscy się tu znają. Wiadomo, kto jaki film oglądał zeszłej nocy i czyje dziecko zbroiło coś w szkole. „Dla ciebie na pewno w tej uliczce nie ma nic niezwykłego. Dla mnie to najważniejsze miejsce na świecie”, mówi Stefano Terrazzino. Serce Sycylii.

Tu Stefano Terrazzino się wychował. Ale nie było go tu od roku. I teraz wzdycha na wspomnienie miesięcy, które z dala od włoskiego słońca potrafią ciągnąć się w nieskończoność. Teraz znowu czuje się jak ten kilkuletni Stefano, który na via Bellini dokazywał z kolegami. Niedziela rano była ich ulubioną porą dnia. Wstawali wcześnie i w koszulkach oraz krótkich spodenkach wybiegali na ulicę. Było ich ośmiu, czasem dziewięciu. Kiedy już się zebrali, decydowali, w co się bawią. „Najbardziej lubiłem zabawę w sklep”, opowiada Stefano i pokazuje mi dom, przed którym kiedyś ustawiali ladę i razem z chłopakami handlowali delikatesami. Umownie oczywiście. Wszystko rekompensowała dziecięca wyobraźnia. Czasem któryś przynosił piłkę. Wtedy grali, kłócąc się okropnie. Albo bawili się w mysz. Przegrywał ten, kto nie odskoczył szybko i dał się dotknąć chłopakom. „Bawiliśmy się od rana do nocy. Czasem całymi rodzinami jeździliśmy na plażę. To też było świetne, ale najbardziej pamiętam chwile spędzone na ulicy przed domem. Z tym kojarzy mi się dzieciństwo”.

Teraz stoi zamyślony na środku uliczki. Mówi, że kiedy wraca do Raffadali, dopadają go wspomnienia. Nie może się oprzeć, żeby nie myśleć, co tu przeżył. Nagle z jednego z domów wychodzi czarnowłosa kobieta. „Stefano, co z tobą?”, pyta po włosku. „To moja ciotka Angela. Siostra mamy. Zawsze traktowała mnie jak syna”, mówi Stefano. Ciotka zaprasza nas do swojego domu, tego, w którym Stefano mieszkał jako dziecko. Za chwilę zajeżdżają dwa samochody. Wychodzą z nich młodzi przystojni mężczyźni. „Widzisz, to moja drużyna. Z nimi się wychowałem. To moi kuzyni”, śmieje się Stefano Terrazzino. Z jednym łączy go szczególna więź. To Salvatore. Najlepszy przyjaciel. Mimo że rzadko się widują, dzwonią do siebie bardzo często. „On wie o mnie wszystko. Zwierzam mu się z największych tajemnic i wiem, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji”, opowiada Stefano. Salvatore nie rozumie po polsku. Jednak patrzy na Stefana, jakby wiedział, o czym ten opowiada. A potem daje mu kuksańca w bok i pokazuje dziewczynę, która nachodzi z drugiej strony ulicy. „O, to moja dawna narzeczona”, mówi Stefano. Kiedyś, gdy był mały, szybko się zakochiwał. Z jedną z wybranek wziął nawet ślub. „Nawet sam zrobiłem obrączki. Mama miała pasek z cekinami. Wykombinowałem, że błyszczące szlufki świetnie się nadadzą na pierścionki. Aż dziw, że mama nie dała mi później w tyłek”, opowiada. Salvatore, jak przystało na przyjaciela, był świadkiem na ślubie. Rozwodu na szczęście nie było. „Miłość minęła tak nagle, jak się pojawiła”, śmieje się Stefano.

Miłość z Piazza Na Fontana

Jego wspomnienia z dzieciństwa nie dotyczą jednak tylko via Bellini. Wiele dni spędził także na Piazza Na Fontana. Ten plac w samym centrum miasteczka zawsze jest zatłoczony. Dziś także prawie wszystkie ławeczki są zajęte. Siedzą na nich starsi panowie. Kiedyś przed laty codziennie po obiedzie przychodził tu dziadek Stefana i zostawał aż do wieczora. „Najbardziej lubiłem przychodzić na plac, kiedy było włoskie Święto Matki Boskiej. W kościele odbywały się wielkie uroczystości, a z każdego balkonu zwisało białe wykrochmalone prześcieradło. Taki był zwyczaj. Siadywaliśmy z dziadkiem na ławce pod drzewem. Kiedy msza w kościele się już kończyła, na placu był pokaz sztucznych ogni. Najlepiej pamiętam, jak bardzo odgłosy petard denerwowały ptaki na drzewie. Wzbijały się wtedy całymi chmarami, a ja nigdy nie zdążyłem przed nimi uciec i później całe ubranie miałem upstrzone ptasią kupą. Może teraz dlatego mam tyle szczęścia w życiu”, żartuje Stefano Terrazzino.

Plac jednak odcisnął piętno na całej jego rodzinie. Kiedyś, przed laty, to tutaj właśnie chłopcy zalecali się do dziewczyn, które podobały im się najbardziej. I właśnie na tym placu poznali się bliżej rodzice Stefana. Tak naprawdę to znali się od dzieciństwa. Mieszkali obok siebie. Jednak to na Piazza Na Fontana Antonio Terrazzino po raz pierwszy poczuł, że piękna Giovanna Giglio to miłość jego życia. „Wtedy było tak, że chłopcy chodzili pod rękę trójkami po jednej stronie placu. Po drugiej spacerowały dziewczęta. Jeśli ktoś wpadł komuś w oko, następowało zapoznanie się”, opowiada Stefano. Jego mama Giovanna była jedną z najładniejszych dziewczyn w miasteczku. Wcale jednak nie spieszyło jej się do zamążpójścia. Chciała skończyć szkołę, marzyła o studiach. Niestety, na książki nie było czasu. Musiała wyręczyć zapracowanych rodziców i zająć się młodszym rodzeństwem. I właśnie wtedy, kiedy wiedziała już, że musi się rozstać ze swoimi marzeniami, na placu zobaczyła Antonia.

Narodziny pierworodnego

Miał oczy czarne jak węgiel. Zakochała się od pierwszego wejrzenia. A on nie mógł zapomnieć o delikatnej i zmysłowej Giovannie. Niestety, rodzice dziewczyny od początku byli przeciwni tej znajomości. Rodzina Antonia żyła skromnie. Chłopak nie miał nawet skończonej szkoły, bo całymi dniami pracował w polu. Mimo zakazu rodziców młodzi nie mogli o sobie zapomnieć. „Spotykali się właśnie na tym placu. Ojciec opowiadał mi kiedyś, że wpatrywał się w moją mamę jak w obraz, a ona pąsowiała pod tym jego wzrokiem”, wspomina Stefano Terrazzino. Zgodnie z włoskim zwyczajem, jeśli młodzi nie mają błogosławieństwa rodziców, pozostaje im tylko jedno: skonsumować związek. Wtedy nikt nie będzie mógł stanąć im na drodze. Ciotka Giovanny, Peppina, widząc, jak jej podopieczna cierpi z miłości, użyczyła jej kluczy do swojego mieszkania. Wystarczyła jedna schadzka kochanków, aby Giovanna zaszła w ciążę. „Mama miała wtedy zaledwie 17 lat i w Raffadali wybuchł skandal. Oboje postawili jednak na swoim. Był ślub, a za dziewięć miesięcy urodziłem się ja. Widzisz, jak pchałem się na ten świat”, śmieje się Stefano. Rozmowę przerywa nam jeden z restauratorów. „Stefano, jak dobrze, że przyjechałeś. Jesteś tu teraz wielką gwiazdą. Ludzie, jak dowiadują się, że biesiadowałeś u mnie, chcą zamawiać te same dania”, mówi.

Stefano uśmiecha się. „Tak kocham Włochów. Czasem żałuję, że nie mieszkam tu na stałe”, mówi. Jego rodzice zaraz po ślubie postanowili wyjechać z Włoch. Nie mieli tu perspektyw na dobrą pracę, a marzyli, że ich dzieci będą miały łatwiejsze życie niż oni sami. Jeszcze przed narodzinami Stefano osiedlili się w niemieckim mieście Manheim. Tam się wychowywał. Tam urodzili się też jego dwaj młodsi bracia – Vincenzo i Marco. „Na Sycylię przyjeżdżaliśmy na wakacje. Na tę chwilę czekałem cały rok”, mówi Stefano i pokazuje mi trasę, którą zawsze wjeżdżali samochodem do Raffadali. „Mój tata miał wtedy taki wielki samochód. Pakowaliśmy się do niego wszyscy i kiedy tylko wjeżdżaliśmy do miasteczka, wszyscy znajomi wychodzili, żeby nas powitać. Byłem wówczas bardzo szczęśliwy”.

Serce zostaje na Sycylii

Najgorzej było, kiedy lato dobiegało końca. Wiadomo, że niebawem trzeba będzie wracać do Niemiec, znowu zacznie się szkoła, obowiązki. Pewnie dlatego do dziś Sycylia kojarzy mu się z czasem beztroski i wolności. Może dlatego tak kocha tu przyjeżdżać. „Włosi są niesamowicie emocjonalni. Co w sercu, to na języku. Uwielbiam z nimi rozmawiać, bawić się, oni wszystko robią na sto procent. Tu nie ma letnich temperatur, jest albo miłość, albo nienawiść”. Tym razem jednak przyjazd Stefano na Sycylię jest inny. Po raz pierwszy mieszkańcy Raffadali uważnie mu się przyglądali. Trudno im było zrozumieć, jak to się stało, że ich Stefano jest teraz w centrum zainteresowania. Tutejsze gazety nawet napisały o tym, że przywiózł ze sobą ekipę filmową. Dlatego niektórzy byli początkowo wobec niego nieufni. Z czasem jednak lody stopniały. Okazało się, że Terrazzino może i jest gwiazdą, ale w środku to ciągle ten sam chłopak, który jeszcze niedawno w krótkich spodniach biegał wkoło fontanny. „Raz tylko miałem niemiłe zdarzenie. Kręciliśmy sceny do serialu. W przerwie koło mnie stanęło kilku Włochów. Jeden z nich trzymał ręce w kieszeniach i krzywo na mnie spoglądał: »Ma się to szczęście w życiu, co?«, powiedział bez cienia uśmiechu. Przykro mi się wtedy zrobiło. »Dlaczego tak pochopnie mnie oceniasz, nie wiesz, przez co przeszedłem, jaką drogę musiałem pokonać, żeby znaleźć się w tym momencie, w jakim jestem teraz«, odpowiedziałem mu”.

Najważniejsze: nie bać się

Bo Włosi są momentami podobni do Polaków. Lubią narzekać, że im nic się nie układa, a tak naprawdę sami nie mają odwagi, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy Stefano był mały, obaj z Salvatore postanowili, że zrobią wszystko, żeby w życiu zajmować się tym, co naprawdę kochają. W kryzysowych momentach dzwonili do siebie nawzajem, podnosząc się na duchu. Najważniejsze było zawsze to, żeby nie bać się realizować marzeń. Kiedy Stefano skończył w Niemczech szkołę kostiumologii i zaczął pracować w zawodzie, wcale nie był szczęśliwy. Wiedział, że ten zawód to nie jest jego pasja. „Pochodzę z artystycznej rodziny. W genach mam muzykę i taniec. Ojca nazywali »Disco King«, tak dobrze tańczył, dziadek za to pięknie śpiewał. Dlatego w końcu wytłumaczyłem im, że moim życiem jest taniec. Zrozumieli”. Kiedy Stefano przyjechał do Polski, nie było mu łatwo. „Nie znałem języka ani mentalności Polaków. W Warszawie czułem się trochę obco. Na początku było ciężko. Jednak dostałem szansę od losu, dzięki której mogłem spełniać pozostałe marzenia. To dodało mi pewności siebie”. Jego życie nabrało tempa, gdy zaczął występować w „Tańcu z gwiazdami”. Poznał fantastycznych ludzi. „Mogłem wreszcie pokazać swoje zdolności, a przede wszystkim to, co mam w genach – moją artystyczną duszę”. Justyna Steczkowska pozwoliła mu uwierzyć w to, że umie śpiewać, czego efektem jest płyta „Cin Cin Amore”. Potem przyszły propozycje udziału w serialu, gdzie mógł pokazać swoje kolejne zdolności. Widzów przekonał optymizmem do życia i zaraził tańcem.

W w dniu, w którym skończył 18 lat, musiał stawić się w niemieckim urzędzie i zadecydować, które obywatelstwo chce przyjąć. „Lubię Niemcy. Tam się wychowałem. Nie czuję się jednak Niemcem. W głębi duszy jestem Włochem. Zresztą wyobrażasz sobie Niemca o nazwisku Terrazzino? Przecież to śmieszne”.

Niebawem i ta jego podróż na Sycylię dobiegnie końca. W Warszawie czekają obowiązki, praca, kolejne koncerty. Ale włoscy koledzy Stefana już przygotowali dla niego niespodziankę. Na pożegnanie zaśpiewają mu przebój Adriano Celentano „Il ragazzo della via Gluck”. To piosenka o chłopcu, który mimo że wychowany na prowincji, robi karierę, staje się bogatym i wpływowym biznesmenem. Nie jest jednak szczęśliwy. Oddałby wszystkie pieniądze za to, żeby z przyjaciółmi z dzieciństwa znowu biegać boso po trawie. „Bohater tej piosenki nie czuje się spełniony. Ze mną jest inaczej. Odnalazłem w życiu szczęście i pasję. Tylko czasem tak chciałbym cofnąć czas i choć raz jeden przeżyć na Sycylii takie lato jak wtedy, gdy byłem mały”. 

1/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
1/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

2/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
2/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

3/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
3/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

4/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
4/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

5/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
5/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

6/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
6/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

7/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
7/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

8/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
8/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

9/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
9/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

10/10
Stefano Terrazzino
Copyright @Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM
10/10

Stefano Terrazzino, VIVA! kwiecień 2009

18-24 KWIETNIA
szaleństwo zakupów
Rabat 30%* i prezent**
Rabat 30%* i prezent**
Rabat 30%* od 299 złotych i pr... więcej»
Kod rabatowy:SZALENSTWO24
Zobacz
+
Rabat 30%* i prezent**
Online
Stacjonarnie

Rabat 30%* od 299 złotych i prezent** od 499 złotych w salonach Estēe Lauder oraz na www.esteelauder.pl. *Wykluczenia: linia AERIN, Luxury Collection, Re-Nutriv, zestawy, nowości, produkty mini i przecenione. Nie łączy się z innymi rabatami. **Oferta ważna do wyczerpania zapasów. Szczegóły u sprzedawcy i na stronie www.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZALENSTWO24
Zobacz
20% na cały asortyment
20% na cały asortyment
Rabat 20% na cały asortyment,... więcej»
Kod rabatowy:SZ2024
Zobacz
+
20% na cały asortyment
Online
Stacjonarnie

Rabat 20% na cały asortyment, dostępne w salonach stacjonarnych oraz na www.wojas.pl. Oferta nie łączy się z innymi promocjami. Szczegóły w salonach i na stronie.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZ2024
Zobacz
-18% na zakupy za min. 199 zł
-18% na zakupy za min. 199 zł
Oferta dostępna na sephora.pl... więcej»
Kod rabatowy:ZAKUPY18
Zobacz
+
-18% na zakupy za min. 199 zł
Online

Oferta dostępna na sephora.pl i w aplikacji. Nie łączy się z innymi przecenami i kodami rabatowymi. Nie obejmuje kosztów przesyłki, zakupu kalendarzy adwentowych, kart upominkowych oraz produktów marek znajdujących się pod linkiem: sephora.pl/wykluczenia. Dotyczy wszystkich form dostawy, w tym Click&Collect. Szczegóły na stronie.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:ZAKUPY18
Zobacz
25% rabatu przy zakupie za min. 279 PLN*
25% rabatu przy zakupie za min. 279 PLN*
Rabat do wykorzystania w sklep... więcej»
Kod rabatowy:SZALENSTWO2024
Zobacz
+
25% rabatu przy zakupie za min. 279 PLN*
Online
Stacjonarnie

Rabat do wykorzystania w sklepie stacjonarnym Origins w Galerii Krakowskiej oraz na origins.eu. *Rabat nie obejmuje mini produktów i produktów już przecenionych. Szczegóły u sprzedawcy i na stronie www.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZALENSTWO2024
Zobacz
-40% przy zakupach za min. 50 zł
-40% przy zakupach za min. 50 zł
Skorzystaj z kodu WIOSNA40 i o... więcej»
Kod rabatowy:WIOSNA40
Zobacz
+
-40% przy zakupach za min. 50 zł
Online

Skorzystaj z kodu WIOSNA40 i otrzymaj 40% zniżki na produkty nieprzecenione, oznaczone tym kodem na eveline.pl/skorzystaj-z-promocji przy zakupach za min. 50 zł. Oferta ważna tylko na eveline.pl w dniach 18-24.04.2024. Kody rabatowe nie łączą się. Szczegóły na stronie.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:WIOSNA40
Zobacz
20% rabatu na kosmetyki Clarena
20% rabatu na kosmetyki Clarena
Rabat na cały asortyment dostę... więcej»
Kod rabatowy:SZALONE20
Zobacz
+
20% rabatu na kosmetyki Clarena
Online
Stacjonarnie

Rabat na cały asortyment dostępny w sklepach stacjonarnych i na e-clarena.eu. Promocja obowiązuje dla zamówień powyżej 100zł oraz obejmuje produkty nieprzecenione. Szczegóły u sprzedawcy i na stronie.

Oferta ważna:18 - 24.04.2024
Kod rabatowy:SZALONE20
Zobacz
REKLAMA

Wideo

Bogna Sworowska o pracy w modelingu kiedyś i dziś…

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

FILIP CHAJZER w poruszającej rozmowie wyznaje: „Szukam swojego szczęścia w miłości, w życiu, na świecie…”. GOŁDA TENCER: „Ludzie młodzi nie znają historii. Patrzą do przodu (…). A ja robię wszystko, by ocalić pamięć”, mówi. JAN HOLOUBEK i KASPER BAJON: reżyser i scenarzysta. Czego nie nakręcą, staje się hitem. A jak wyglądają ich relacje poza planem filmowym? MONIKA MILLER od lat zmaga się z depresją i chorobą dwubiegunową, ale teraz za sprawą miłości pierwszy raz w życiu jest szczęśliwa.