Śmierć Mateusza Murańskiego była dla wszystkich prawdziwym szokiem. Zawodnik Fame MMA i aktor odszedł 8 lutego w wieku zaledwie 29 lat… Pozostawił pogrążonych w żałobie bliskich i fanów. W rozmowie z mediami jego ojciec, Jacek Murański ujawnił, co było przyczyną śmierci syna i opowiedział o ostatnich godzinach jego życia. Nie ukrywa, że boli go ilość kłamliwych informacji, które czyta w sieci. Jego słowa rozrywają serce.

Reklama

Jacek Murański o ostatnich godzinach życia syna, Mateusza Murańskiego

Mateusz Murański odszedł zbyt wcześnie. Miał marzenia, planował wrócić do produkcji Lombard. Życie pod zastaw, a także chciał odbyć podróż do USA na ceremonię Oscarów, do których nominowany jest film „IO”, w którym zagrał.

Mateusz Murański odszedł 8 lutego w swoim mieszkaniu w Gdyni. Jacek Murański zdobył się na szczerą rozmowę po śmierci syna. Okazuje się, że ostatni raz rozmawiał z nim przeddzień jego śmierci. Aktor znany z serialu Lombard. Życie pod zastaw chciał porozmawiać z tatą o osobistych sprawach. Planował ślub, chciał założyć rodzinę z ukochaną. „Mateusz chciał, żebym do niego przyjechał, bo chciał też porozmawiać o sprawach prywatnych, nawet intymnych. Zaczęli z narzeczoną myśleć o dziecku. Pytał mnie co o tym sądzę, czy nie za wcześnie, jak ja będę się czuł jako dziadek, a Aśka (bo tak mówił o swojej mamie) jako babcia. Pytał jak na mnie wpłynęło to, że zostałem ojcem. Powiedziałem mu, że nie ma nic lepszego dla faceta, jak zostać ojcem. Że to jest fantastyczne, że to źródło siły, motywacji do życia i do rozwoju”, opowiadał w rozmowie z Salon24.pl.

Czytaj też: Nie żyje Mateusz Murański. Zawodnik Fame MMA czy High League miał zaledwie 29 lat

Umówili się, że następnego dnia pójdą na wspólny trening. Rano Mateusz nie dzwonił, nie odzywał się. To go zaniepokoiło. Od razu udał się do jego mieszkania. Myślał, że syn zaspał, ale gdy zauważył, że nie oddycha od razu zaczął reanimację i wezwał służby ratunkowe. Na pomoc było jednak za późno…

Zobacz także

„Wchodzę do domu i widzę, że Mateusz leży w łóżku i śpi. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, bo Mateusz miał od wielu lat ogromne kłopoty ze snem. Cierpiał na bezdech senny i bezsenność, był prowadzony przez lekarza, zastanawiał się nawet nad operacją. Budził się z powodu bezdechu nawet kilkanaście razy w nocy. […]Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno. Potem patomorfolog stwierdził, że Mateusz zmarł kilka godzin wcześniej, około trzeciej w nocy”, mówił Jacek Murański w rozmowie z Salon24.pl.

Karol Makurat/REPORTER

Jacek Murański, ojciec Mateusza Murańskiego, Gala Fame MMA w Gdańsku, 2021

W mediach błyskawicznie zaczęły pojawiać się nieprawdziwe informacje, które rozpoczęły się od komunikatu, jaki przekazała jedna z ratowniczek. Wynikało z niego, że Mateusz Murański zmarł po zażyciu silnego leku przeciwbólowego — oxycodonu. Wszystkiemu zaprzeczył ojciec sportowca. W jego mieszkaniu nie znaleziono żadnych lekarstw tego typu i opakowań. „Trzy minuty po zakończeniu nieudanej akcji reanimacyjnej wyszła z domu i napisała w mediach społecznościowych kłamliwy komunikat. I z tego kłamliwego przekazu powstały jakieś bzdury o samobójstwie, o jakiejś imprezie i przedawkowaniu, to wszystko nieprawda", mówił Jacek Murański.

Prawdziwą przyczyną śmierci mężczyzny było zatrzymanie akcji serca. „Patomorfolog powiedział mi, że przyczyną zgonu Mateusza mogło być gwałtowne zatrzymanie akcji serca prawdopodobnie z powodu uduszenia w połączeniu z ekstremalnym nocnym bezdechem, na który od wielu lat chorował, ale lekarka nie rozwinęła tego, szczegółowe wyniki sekcji zwłok będą za około pół roku. [...] Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji”, mówił w Salon24.pl.

Rodzina nie przekazała informacji, kiedy odbędzie się ostatnie pożegnanie syna. „Ale to nie będzie pogrzeb, lecz ceremonia. Mateusz był pełnym radości człowiekiem i na pewno by chciał, żeby ta ceremonia miała w sobie też dużo optymizmu..." wyznał ojciec Mateusza Murańskiego.

Źródło: Fakt, Plejada, Pudelek.pl

Podlewski/AKPA

Reklama

Mateusz Murański, Premiera "Halki" w Operze Wrocławskiej, grudzień 2018

Reklama
Reklama
Reklama