O realiach swojej pracy w tym trudnym dla wszystkich czasie w rozmowie z Super Expressem opowiedział balsamista, laborant sekcyjny i specjalista rekonstrukcji, Artur Habowski. "Sekcja zwłok osoby zmarłej na COVID-19 trwa o wiele dłużej ze względu na środki ostrożności, jakie musimy zachować", tłumaczył. Specjalista wyjawił szczegóły tego wymagającego oraz niebezpiecznego procesu.
Koronawirus w Polsce: tak wygląda sekcja zwłok osoby zmarłej na COVID-19
Pandemia koronawirusa sieje spustoszenie zarówno w Polsce, jak i całej Europie. W obecnym tempie przyrostu liczba potwierdzonych do tej pory przypadków zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w naszym kraju najprawdopodobniej przekroczy dzisiaj 200 tys. Według danych Ministerstwa Zdrowia, z powodu choroby COVID-19 tylko wczoraj zmarło aż 107 osób! W zaistniałej sytuacji personel medyczny nie dość, że zmuszony jest pracować znacznie więcej i ciężej, to niemal nieprzerwanie narażony jest na ogromne niebezpieczeństwo. Dotyczy to także specjalistów, którzy zajmują się sekcją oraz oględzinami zwłok.
"Informację o tym, że będziemy mieli kontakt ze zwłokami osoby zmarłej na COVID-19, otrzymujemy wcześniej", opowiadał o realiach swojej pracy Artur Habowski. Laborant sekcyjny w rozmowie z Super Expressem wytłumaczył, jak wygląda cały proces. W związku z ryzykiem zakażenia koronawirusem zarówno on, jak i koledzy po fachu zmuszeni są zachować nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Przez to ich praca zostaje w znacznym stopniu wydłużona oraz utrudniona.
"Ciało zmarłego na koronawirusa znajduje się w dwóch workach, natomiast przy zgonach niezakaźnych stosuje się tylko jeden. Przed wejściem do sali, gdzie odbywa się sekcja, mamy obowiązek założyć kombinezon, ochraniacze na obuwie i przedramiona, maskę i przyłbicę. Pierwsze rękawice, długie prawie po łokcie, są przyklejane do kombinezonu taśmą klejącą, aby zniwelować ryzyko zabrudzenia się", wyjaśnił. Dodatkowe utrudnienie stanowi fakt, że ciało osoby zmarłej na COVID-19 trafia na stół tanatopraktyka w takim stanie, jakim było w momencie zgonu. Oznacza to, że jest "uzbrojone w rurki intubacyjne, wkucia dożylne i dotętnicze, dreny, cewniki, itp.".
Artur Habowski zwrócił ponadto uwagę na to, jak poważne i rozległe zmiany zachodzą w ciele takich osób. Są to przede wszystkim ostre zapalenie i niedodma płuc, przekrwienie, ogniska ropne na przekrojach, obecność płynu oraz "ciemno-butelkowo-zielonkawego nalotu" w jamach opłucnowych. Obserwacje balsamisty potwierdzają także, jakie osoby są najbardziej narażone na zgon w wyniku zakażenia koronawirusem. "Do tej pory wykonałem kilkanaście sekcji zwłok, zawsze u tych zmarłych osób występowały choroby współistniejące", dodał.