Wojciech Bojanowski stał się bohaterem mediów za sprawą aresztowania w Tajlandii. Wczoraj największe serwisy poinformowały, że dziennikarz stacji TVN24 został zatrzymany przez tajską policję. Na szczęście po kilku godzinach Polak został wypuszczony, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak wyglądała jego droga na szczyt?
Polski dziennikarz zatrzymany w Tajlandii
„Nasz reporter Wojciech Bojanowski został zatrzymany w Tajlandii pod zarzutem używania drona przy wejściu do jaskini. Nie mamy z nim obecnie kontaktu”, przeczytaliśmy na Twitterze stacji. Polak miał narazić się tajskim służbom, gdyż sterował dronem zbyt blisko wejścia jaskini — w trakcie prowadzonej akcji ratowniczej przez śmigłowce. Uzasadniono, że działania dziennikarza mogły wpłynąć na pracę pilotów.
Jak wyglądała jego droga na szczyt? Do Warszawy przyjechał z Krakowa, gdzie ukończył Uniwersytet Jagielloński. Dziennikarz ma zaledwie 34 lata, a już posiada wiele sukcesów na swoim koncie. Zaczynał w stołecznym oddziale Gazety Wyborczej. Nie pobył tam zbyt długo. Pisał reportaże do Dużego Formatu i Newsweeka. Później powędrował do TVN-u, gdzie zaczynał od bezpłatnego stażu. Później mógł liczyć na 2 tysiące złotych. „Wydawało mi się to dealem życia’’, wspomina po latach w rozmowie z miesięcznikiem Press. „Mieszkał w namiocie. A zęby mył w redakcyjnych toaletach. Wreszcie starsi koledzy po fachu to zauważyli i zapraszali go do siebie. Tak pomieszkiwał u Jacka Hugo-Badera czy Mariusza Szczygła’’, pisze serwis NaTemat.pl.
Reportaż o szkole ojca Rydzyka
Kiedy na trzy miesiące został uczniem szkoły ojca Rydzyka, na łamach Dużego Formatu opublikował reportaż o tym miejscu. Nie boi się wyzwań.
Uczestniczył w różnych niebezpiecznych sytuacjach. „Gdy w Mariupolu ostrzeliwali miasto, on wraz z operatorem leżał na betonie. Rękoma zasłonili głowy i tylko nasłuchiwali, z której strony spadną pociski moździerzowe’’, dodaje NaTemat.
„Rozpieprzyłem sobie wtedy życie osobiste. Po powrocie wszystko wydawało mi się trywialne i bez sensu, nie mogłem się pozbierać (...) Cały czas myślałem o tym, co się dzieje, że starsza kobieta idzie do sklepu, pocisk trafia w sklep i ona nigdy już nie wraca do domu. (...) A tu w kraju masz iść na zakupy do galerii handlowej i myślisz – jakie to bez sensu’’, zdradził Bojanowski w rozmowie z magazynem Press.
Źródło: NaTemat.pl
