Jerzy Pilch od kilku lat ma poważne problemy zdrowotne. Lekarze zdiagnozowali u najpopularniejszego i wybitnego pisarza Parkinsona. W ostatnim czasie jego stan znacząco się pogorszył. Jerzy Pilch porusza się na wózku inwalidzkim i zmaga się z kolejnymi przeszkodami.
Choroba Jerzego Pilcha
O tym, że ma Parkinsona opowiedział w 2012 roku. Wykonanie każdej czynności, chociażby zakręcenie butelki, było dla niego niemożliwe, a mówienie przychodziło z wielkim trudem.
Czy oswoił się z chorobą? „Nie, bo to nie jest choroba Parkinsona w klasycznym wydaniu, tylko tak zwane drżenie samoistne. (…) Może więc obudzę się któregoś dnia i przemówię strasznym głosem. Może to nie będzie już mój głos. Tak jak trafiło się świętej pamięci Tadeuszowi Konwickiemu, który po operacji chrypiał i mówił głosem starej ku*wy. O chorobach nie powinno się opowiadać, ale ekshibicjonizm stał się ostatnio modny”, mówił w wywiadzie VIVY! Elżbiecie Pawełek.
Jerzy Pilch poddawał się wielu terapiom. W pewnym momencie farmakologia nie działała, a rehabilitacja nie wchodziła w grę.
Pisarz w felietonie poinformował, że przeszedł operację. Ale wcześniej przez pół roku leżał w szpitalu, niezdiagnozowany. „Przez miesiąc leżałem w szpitalu niezdiagnozowany, cenne dni mijały, wku*wienie rosło. Teraz nadrabiam. Wózek pojawił się szybko i niepostrzeżenie. Dwa przednie małe koła, dwa duże tylne. Regulacja oparcia. W zasadzie stał się częścią ciała. Przyjęliśmy go z przychylnością, po wielu miesiącach pozwolił na wyjście z domu”, opisywał w swoim felietonie dla Polityki.
„Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: otarłem się o śmierć. Dziękuję bardzo, lepiej mi się żyło bez tej wiedzy”, dodał w najnowszym wywiadzie dla Wprost.
Jerzy Pilch postanowił opisać swoje doświadczenia. „Wózek nie generuje spalin, a i tak potrafi wywołać omamy. Kogóż z nas nie przeszył strach jak z horroru: "Ja bez nóg? Nie daj panie Boże!", Owszem, czasem ktoś chwyci za klamkę zamykających się przed nami drzwi, czasem jakiś kierowca stanie na zielonym świetle i poczeka, aż obrócę wózek i pokonamy krawężnik tyłem. Nienamacalny dowód istnienia - jak to się teraz mówi”, relacjonuje w Polityce.
Jak dziś wygląda życie pisarza? Codziennie pisarz mierzy się z kolejnymi problemami, jako osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim. Mieszka w budynku, który nie jest przystosowany do jego potrzeb.
,,Wysokie krawężniki, a i te niskie, ale o ostrym profilu, wystające włazy studzienek kanalizacyjnych, wąskie przejścia, trudne przejazdy przez tory tramwajowe na Marszałkowskiej, szybko zmieniające się światła, wiecznie spieszący w pogoni za własną bezcelowością tłum, schodki do piekarni i sklepu spożywczego pod domem. Słowem – płaszczyzna pod stopami to są pasma nieraz nie do przejścia”, wyznał w Polityce.
