zakrzeński jako piłsudski
Fot. Janusz Zakrzeński jako marszałek Józef PIłsudski na uroczystościach Święta Niepodległości, 11 listopada, w Warszawie, fot. R.Pietruszka/PAP
Niezwykłe historie

Janusz Zakrzeński – dla żony był opoką, dla widzów najlepszym na świecie marszałkiem Józefem Piłsudskim

Małżeństwo przeżyło razem 46 lat

Agnieszka Dajbor 11 czerwca 2023 16:15
zakrzeński jako piłsudski
Fot. Janusz Zakrzeński jako marszałek Józef PIłsudski na uroczystościach Święta Niepodległości, 11 listopada, w Warszawie, fot. R.Pietruszka/PAP

Widzowie znali go przede wszystkim jako marszałka Józefa Piłsudskiego. Grał tę rolę nie tylko filmie, występował również jako marszałek podczas patriotycznych uroczystości, na spotkaniach z widzami. Ta rola bardzo do niego przylgnęła, stała się jego drugą skórą. Teresa Zakrzeńska, siostra aktora, opowiadała: „Kiedy 15 sierpnia jako Piłsudski przechadzał się po Ogrodzie Saskim podeszła do niego mocno starsza pani i mówi: »Panie Marszałku, byłam na pana pogrzebie«. A mój brat mówi: »Pamiętam, pamiętam«” (cytuję za smolensk.muzhp.pl).

Znany był też jako fantastyczny Benedykt Korczyński z „Nad Niemnem”. I z komediowej roli w „Misiu”, gdzie grał reżysera filmu „Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta”. Pamiętacie? To on mówił, że jest prawda czasu i prawda ekranu i ustawiał wszystkich na planie. „Konie łby pospuszczać. Czy konie mnie słyszą?!”.

Z żoną Barbarą byli razem 46 lat, do śmierci pana Janusza w katastrofie smoleńskiej. Jak wyglądało życie tej niezwykłej pary? Przyznawała, że dzięki niemu przetrwała najgorsze życiowe zakręty, że był jej opoką...

[Ostatnia aktualizacja tekstu na VUŻ 08.03.2024 r.]

Janusz Zakrzeńscy: jak poznał żonę?

Janusz Zakrzeński urodził się w 1936 roku w Przededworzu na Kielecczyźnie, w religijnej rodzinie ziemiańskiej. Jego ojciec – Jan Janusz Zakrzeński był przedwojennym wojskowym, mama – Albina śpiewaczką operową. Janusz Zakrzeński nie od razu zdecydował się na aktorstwo, studiował medycynę, przez blisko rok jeździł w pogotowiu ratunkowym. W końcu jednak prawdziwe powołanie dało o sobie znać i poszedł do Szkoły Teatralnej w Krakowie, studiował na roku m.in. z Anną Polony i Jerzym Bińczyckim. Jego tata długo nie mógł pogodzić się z tym, że syn będzie komediantem, nie chodził na spektakle, ale w końcu uznał jego wybór.

Czytaj także: Agnieszka Osiecka do końca ukrywała przed przyjaciółmi, że zmaga się z chorobą. Tak wyglądały jej ostatnie chwile

zakrzeński w swoim domu
Fot. Aktor w swoim warszawskim mieszkaniu, 1989 rok, fot. R.Kotowicz/Forum

Swoją przyszłą żonę Barbarę, Janusz Zakrzeński zobaczył na Plantach Krakowie. To były lata 60. On grał wtedy w Teatrze Słowackiego w Krakowie, ona pracowała w biurze architektonicznym. Spodobała mu się, więc obejrzał się, a kiedy jej wypadły jakieś arkusze kreślarskie, pomógł je zbierać i tak się zaczęła ich znajomość. Barbara była góralką z Zakopanego, ale miała też w sobie szkocką krew i nazwisko Polley. Oboje chyba wiedzieli, że są dla siebie stworzeni. Ślub wzięli w 1964 roku, najpierw cywilny w Krakowie, potem kościelny w Zakopanem. Janusz Zakrzeński nigdy nie zdejmował obrączki, chyba że wyjątkowo do roli. Trzy lata później przyszedł na świat ich syn Marcin.

Barbara i Janusz Zakrzeńscy: jak wyglądało ich życie?

W latach 60. rodzina przeniosła się z Krakowa do Warszawy, mieszkali najpierw w Centrum, na osiedlu Za Żelazną Bramą, a potem wybudowali dom na Mokotowie. Urządzili go w stylu polskiego dworku - stare meble, tkaniny, obrazy. Oboje hołdowali tym samym wartościom, byli bardzo religijni i przywiązani do tradycji. Uczestniczyli w pielgrzymkach na Jasną Górę, żona opowiadała, że jej mąż wszystkie odznaczenia, jakie dostał, kładł przed obrazem Matki Bożej u nich w domu. Był związany z telewizją „Trwam”, „Naszym dziennikiem”.

Janusz Zakrzeński był dumny ze swojego ziemiańskiego pochodzenia i podkreślał to w codzienności. Jeden z jego znajomych opowiadał, jak kiedyś aktor zaszedł do jego domu na Podlasiu i powiedział: „Ho, ho, ho, jak u mnie we dworze”. A rola Marszałka Piłsudskiego, jaką grał, także w życiu jeszcze w tym pomagała. Zakrzeński  był członkiem związku Piłsudczyków i Ambasadorem Sybiraków.

Zobacz też: Przed laty zagrała w „Cześć, Tereska”, jej życie było równie trudne, co w filmie. Dziś jest szczęśliwą matką i partnerką

zakrzeński jako napoleon w popiołąch
Fot. Młody Janusz Zakrzeński jako Napoleon w „Popiołach" w reż. A ndrzeja Wajdy, fot. Archium Filmu/Forum

Barbara i Janusz Zakrzeńscy: wielu aż zazdrościło im takiej miłości

W życiu rodzinnym nie zawsze było między nimi idealnie, czasem się kłócili, ale nigdy na długo. Uchodzili za bardzo dobrą parę, wielu aż zazdrościło im takiej miłości i zrozumienia, jakie było między nimi. I pełnego zaufania, nigdy nie było mowy o żadnych zdradach. Wspominając męża, już po katastrofie smoleńskiej, Barbara Zakrzeńska mówiła: „Nie mogę skupić myśli, gubię słowa. Ja byłam z tym człowiekiem 46 lat. Był najwspanialszym mężem. Wie pani, że z każdym dniem coraz trudniej mi wchodzić do jego pokoju. Tam jest jeszcze jego piżama. I jasiek, który jeszcze nim pachnie” (cytuję za Newsweek.pl). A w innej rozmowie z Moniką Beyer wspominała: „To był taki dobry człowiek, oddany mąż, ojciec, syn, brat, opiekun rodziny. O wszystko się zatroszczył, spełniał moje wszystkie życzenia. Żyłam „pod kołderką”, dzięki niemu jakoś przetrwałam śmierć dwojga naszych dzieci, mojej ukochanej matki, innych moich bliskich”.

Ich wspólne zdjęcia, także ze ślubu, możesz zobaczyć POD TYM LINKIEM.

Zobacz też: Synowa Marty Lipińskiej to znana i ceniona aktorka. Nie każdy wiedział, że są rodziną

zakrzeński w Misiu
Fot. Janusz Zakrzeński, Jerzy Bończyk i Stanisław Tym na planie „Misia", fot. INPLUS/EAST NEWS

Ich życie w dużym stopniu określała choroba syna. Marcin Zakrzeński chorował od dziecka, wymagał opieki. Aktor był świetnym tatą, poświęcał synowi niemal każdą wolną chwilę. „Janusz oddał mu całe życie. Gdy wracał z pracy, rzucał wszystko i opiekował się Marcinem, razem wychodzili na spacery z psem, jeździli na koncerty Męża, syn pomagał mu także w sprawach administracyjnych w Towarzystwie Dobrych Obyczajów, które Janusz założył i prowadził w Warszawie”, wspominała Barbara Zakrzeńska (cytuję za blogmedia24.pl). Gdy po katastrofie smoleńskiej aktor został pochowany na warszawskich Powązkach, Marcin Zakrzeński chciał tam rozbić namiot, tak pragnął cały czas być obok taty.

Janusz Zakrzeński: największe role

Janusz Zakrzeński zrobił dużą karierę jako aktor, jeszcze nim wcielił się w Marszałka Piłsudskiego. Grał w „Popiołach” Andrzeja Wajdy, w „Sprawie Gorgonowej” Janusza Majewskiego, w „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” Stanisława Barei. Grał w tak popularnych serialach, jak „Stawka większa niż życie”, czy „Czarne chmury”. Niektórzy uważali jednak, że jako aktor był niedoceniony, że został zbyt pospiesznie zwolniony na emeryturę z teatru. Żył przeszłością, koncentrował się na patriotycznych występach, więcej go było w kościołach niż w teatrze. Ale założył też Akademię Dobrych Obyczajów, w której uczył dobrych  manier i poprawnego wypowiadania się. 

Do każdej roli przygotowywał się bardzo sumiennie. Także do roli marszałka Piłsudskiego. „Czytał pamiętniki, słuchał nagrań, analizował każde słowo Marszałka. Nie grał Piłsudskiego, tylko nim był. Gdy występował na zjazdach sybiraków, ludzie po spektaklu chcieli go dotknąć, zamienić z nim słowo. Kiedyś podczas premiery w Warszawie na scenę wtargnął jeden z widzów, zasalutował i złożył Marszałkowi raport. Janusz zachował zimną krew. Przyjął raport, odsalutował i wydał rozkaz: „Żołnierzu, siądźcie wśród publiczności”. Posłuchał. Bo Janusza po prostu się słuchało" (cytuję za newsweek.pl).

Jego żona mówiła, że był pracoholikiem, nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Ról uczył się podczas prób. Czasem aż prosiła go, żeby trochę zwolnił, pochodził po lesie. Odpoczął. Martwił się też, by bliskim nie zabrakło pieniędzy, gdyby przyszedł trudny czas. Dom był dla niego azylem, do którego zawsze chętnie wracał.

Czytaj także: O zdradzie męża dowiedziała się od jego kochanki. Dziś swoje świadectwo opowiadają na rekolekcjach

pogrzeb Janusza Zakrzeńskiego
Fot. Od lewej Teresa Zakrzeńska – siostra aktora, żona Barbara i syn Marcin w czasie uroczystości pogrzebowych w warszawskiej katedrze, 21.04.2010, fot. A.STAWIŃSKI/REPORTER

Nie chciał jechać do Smoleńska

Podobno Janusz Zakrzeński wahał się, czy lecieć do Smoleńska w 2010 roku. Zresztą na początku w delegacji miał się znaleźć Jan Englert, ale aktor i dyrektor Teatru Narodowego nie mógł polecieć i wtedy propozycję taką dostał z Biura Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Janusz Zakrzeński. Miał odczytać listy znalezione w grobach polskich oficerów w Katyniu. Żona wspominała, że przed tą podróżą był przygnębiony, długo w nocy siedzieli, rozmawiali. Dopiero po katastrofie żona odkryła, że aktor pozałatwiał wcześniej wszystkie domowo-urzędowe formalności, swojej lekarce powiedział: „Wandziu, nie zapomnij o mojej Basi”.

W przeddzień wyjazdu przygotowała mu jego ulubione danie – racuchy z jabłkami, co trochę go rozweseliło. W piątek wieczorem zagrał swój, jak się okazało, ostatni spektakl, występował w Teatrze Polskim w inscenizacji „Dżumy” Alberta Camusa. Nie był pewien czy powinien ruszać w tę podróż, być może źle się czuł, miał wtedy kłopoty z kręgosłupem. Brał zastrzyki. To sprawiało, że nie mógł jechać pociągiem, jeśli już, w grę wchodził tylko samolot.

Po tragedii Barbara Zakrzeńska nie mogła do siebie dojść. Była na lekach antydepresyjnych. W domu czuła pustkę. „Mój kochany Januszek, bardzo mi go brakuje”, mówiła, gdy przyjaciele dzwonili, by ją pocieszyć. Zamówiła za męża msze gregoriańskie w pięciu kościołach, by miał się kto za niego modlić. Jej coraz ciężej przychodziło skupienie się. Chora na serce i w fatalnym psychicznym stanie z trudem docierała na grób męża na cmentarz. Bardzo zależało jej na upamiętnieniu ukochanego. Tak się też stało, tablica pamiątkowa poświęcona Januszowi Zakrzeńskiemu jest w kościele św. Katarzyny w Warszawie i w Teatrze Polskim. Aktor zmarł w wieku 74 lat, jego żona przeżyła go o 4 lata, zmarła w 2014 roku. Miała 75 lat. Oboje zostali pochowani na warszawskich Powązkach... 

Wideo

Bogna Sworowska o pracy w modelingu kiedyś i dziś…

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

FILIP CHAJZER w poruszającej rozmowie wyznaje: „Szukam swojego szczęścia w miłości, w życiu, na świecie…”. GOŁDA TENCER: „Ludzie młodzi nie znają historii. Patrzą do przodu (…). A ja robię wszystko, by ocalić pamięć”, mówi. JAN HOLOUBEK i KASPER BAJON: reżyser i scenarzysta. Czego nie nakręcą, staje się hitem. A jak wyglądają ich relacje poza planem filmowym? MONIKA MILLER od lat zmaga się z depresją i chorobą dwubiegunową, ale teraz za sprawą miłości pierwszy raz w życiu jest szczęśliwa.