Byli razem do samego końca. Zbigniew Korpolewski odszedł 25 listopada. Zmarł w wieku 84 lat. Irena Santor ogromnie przeżyła stratę wieloletniego partnera. Po raz pierwszy opowiedziała o towarzyszących jej uczuciach…
Irena Santor w poruszających słowach o Zbigniewie Korpolewskim
Rok temu Zbigniew Korpolewski ciężko zachorował. Konieczna była operacja serca. Po tym para podjęła decyzję o wspólnym zamieszaniu w Domu Artysty i Weterana w Skolimowie, gdzie aktor mógł kontynuować rehabilitację.
Zbigniew Korpolewski odszedł w niedzielę, 25 listopada. Jego śmierć jest dla Irena Santor ogromnym ciosem. Trudno jest jej teraz wyobrazić sobie życie bez niego. Przekonuje jednak, że stara się być dzielna. Zamierza zrezygnować z koncertów i skupić się na przygotowaniach do pogrzebu, by w spokoju przeżyć żałobę.
„Staram się być dzielna, ale jest mi bardzo trudno. Proszę wszystkich o wybaczenie. Bo w najbliższym czasie znacznie ograniczę swoją aktywność”, mówi gwiazda w rozmowie z Faktem.
Irena Santor i Zbigniew Korpolewski tworzyli szczęśliwy związek przez 25 lat. Ale nigdy nie wzięli ślubu. Nikomu niczego nie musieli udowadniać. Przyjaźnili się i kochali. Mimo to, przez cały czas traktowali się jak małżeństwo. „Był dla mnie jak mąż”, dodała.
,,A jak się raz zakochałam to na śmierć i życie. Skończyło się małżeństwem, ale po 19 latach się rozwiodłam. To było ciężkie przeżycie. A potem się zakochałam drugi raz i też na śmierć i życie”, mówiła cztery lata temu w wywiadzie VIVY!.
Wtedy też tak charakteryzowała swojego partnera: „To bardzo interesujący człowiek z niełatwym charakterem, więc czasami mówimy sobie, różne rzeczy i pohukujemy. Ja, niestety, jestem nerwus. Potrafię wrzasnąć, ale nie noszę urazy długo. Lepiej jest z kimś ciekawym zgubić, niż z kimś nieciekawym znaleźć”.

