Była gwiazda TVN24 i TVN, prowadząca „Fakty” oraz „Fakty po Faktach” odeszła ze stacji w 2020 roku. Zrozpaczeni fani nie byli gotowi na taką decyzję dziennikarki. Media podały informację, że Justyna Pochanke wyprowadziła się razem z mężem do Hiszpanii i dlatego porzuciła dziennikarską karierę. Prezenterka nie wyjechała jednak z kraju na stałe... Jak zmieniło się życie świętującej dziś urodziny, uwielbianej dziennikarki? W jednym z wywiadów przyznała, że zmagała się z depresją, a niedawno przypomniała, jak wyglądały jej początki współpracy ze zmarłym Mariuszem Walterem.

Reklama

Justyna Pochanke — początki kariery

Karierę w mediach rozpoczęła bardzo wcześnie — już jako dziecko współprowadziła program „5-10-15”. To był dopiero początek. Na studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim pisała artykuły do gazet, a już wkrótce jej kariera nabrała rozpędu — na przedostatnim roku rozpoczęła poważną współpracę z Radiem Zet. Justyna Pochanke kontynuowała ją do 2001 roku, odeszła po konflikcie z władzami stacji. Razem z przyjaciółmi z „Zetki” złożyła wypowiedzenie, licząc na to, że zmusi to ówczesnego prezesa stacji do odejścia. Niestety, na marne...

W wywiadach nie ukrywała, że było to bardzo trudne wydarzenie w jej życiu. Nagle została bez pracy, po rozwodzie, z 4-letnią córeczką na utrzymaniu. Pracę w Radiu Zet wspomina dobrze, chociaż prawdopodobnie dołożyła ona cegiełkę do przyszłego pracoholizmu dziennikarki. Justyna Pochanke swój dzień rozpoczynała przed czwartą nad ranem, a do domu wracała dopiero po zmroku.

Bezrobocie Justyny Pochanke na szczęście nie trwało długo, a nowa praca znalazła ją sama. Miała zostać prowadzącą w powstającym kanale informacyjnym TVN24. Dziennikarka nie była przekonana co do przyjęcia nowej oferty. Na przemyślenie decyzji dała sobie miesiąc. Spędziła go w sanatorium w Krynicy. Ta chwila przerwy okazała się pomocna. Justyna Pochanke przyjęła propozycję, związując się na 19 lat z Grupą TVN.

Justyna Pochanke na antenie TVN

Zobacz także
LUKASZ JOZWIAK/REPORTER

Okazało się jednak, że przejście z radia do telewizji nie jest takie łatwe, i dziennikarka musiała oduczyć się wielu nawyków, których nabrała w Radiu Zet. Tam nikt nie zwracał uwagi na mimikę i intensywne gestykulowanie rękami. Ambitna Justyna Pochanke poradziła sobie z nowym wyzwaniem i odnalazła się w prowadzeniu programów na żywo. Początkowo prowadziła serwisy informacyjne, a w 2003 roku dołączyła do zespołu dziennikarskiego wieczornych „Faktów”. Rok później została gospodynią głównego wydania po odejściu Tomasza Lisa, a w 2008 roku także prowadzącą segmentu „Fakty po Faktach” w TVN24 i TVN24 BiS.

CZYTAJ TAKŻE: Poznali się w pracy. On był gwiazdą radia, ona stażystką... Oto historia miłości Tomasza i Anny Sekielskich

Praca w telewizji przyniosła Justynie Pochanke również szczęście w miłości. To tam poznała swojego drugiego męża, Adama Pieczyńskiego, dyrektora programowego TVN24. Pobrali się w 2004 roku. Po przykrych doświadczeniach z poprzednich lat dziennikarka odnalazła w nowym partnerze oparcie.

Justyna Pochanke: odejście z telewizji, depresja

W 2019 roku Adam Pieczyński odszedł z Grupy TVN. Rok później Justyna Pochanke poszła w ślady męża i niespodziewanie zakończyła współpracę. Nie pożegnała się z widzami, którzy nie wiedzieli, z jak dużymi problemami zmagała się uwielbiana przez nich dziennikarka. Gwiazda TVN walczyła z notorycznym zmęczeniem, wypaleniem i oznakami depresji. W wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło” wyznała, że był to dla niej naprawdę trudny czas.

Przyszedł moment, że siadłam w sobotę na łóżku i nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Byłam bezbrzeżnie zmęczona i wyeksploatowana” - opowiadała szczerze o efektach swojego pracoholizmu. „Miałam taki moment w życiu, że cierpiałam długie lata na bezsenność. Jadłam w nocy, pracowałam w dzień. [...] Dwie, trzy godziny snu i jazda. Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?”

ZOBACZ TAKŻE: Odszedł z Jaka to melodia i zaczął nowe życie. Co dziś robi Robert Osam?

Z kryzysu pomógł jej wyjść mąż i córka Zuzanna. Terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, wobec czego najbliżsi dziennikarki wzięli sprawy w swoje ręce: „Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę”.

Justyna Pochanke i Adam Pieczyński, 2019 rok

TRICOLORS/East News

Justyna Pochanke — jak dziś wygląda jej życie?

Odejście Justyny Pochanke wywołało w mediach niemały szum oraz lawinę nowych spekulacji — m.in. o tym, że dziennikarka i jej mąż wyjechali na stałe do Marbelli w południowej Hiszpanii, a prezenterka skupiła się na pisaniu. Portal Wirtualna Polska podał informację, że Justyna Pochanke właśnie tworzy książkę dla dzieci, a także planuje napisać własną autobiografię.

Te plotki dziennikarka zdementowała osobiście w wywiadzie opublikowanym przez magazyn „Newsweek Polska”. „Czytałam, że wybudowaliśmy dom w Marbelli i czuję się tam osamotniona i smutna. A także, że piszę książki — autobiografię i dla dzieci. [...] Nie piszę, tylko czytam. Domu w Marbelli nie mam, choć mam swoje miejsce w Hiszpanii. Ale od dwóch lat nie wyjeżdżam, nie miałam i nie mam planów emigracyjnych” - wyjaśniła niedawno Justyna Pochanke.

W rozmowie z “Newsweekiem Polska” wyznała również, że codziennie ogląda „Fakty” - segment, którego niegdyś była prowadzącą. Jednak nie dlatego, że interesują ją wydarzenia, a to, jak zostaną przedstawione „Po roku od odejścia z TVN24 mogę uczciwie powiedzieć: nie brakuje mi reflektorów, mikrofonów, nigdy nie myślałam »zejdźcie z mojego miejsca«. Nie zmienia to faktu, że wciąż się czuję dziennikarką”.

Justyna Pochanke wspomina początki pracy w telewizji

Justyna Pochanke pojawiła się niedawno jako gość podczas specjalnego programu na antenie TVN24. W rozmowie z Tomaszem Sianeckim wspomniała prezesa telewizji, dla której pracowała przez niemal dwie dekady — zmarłego 13 grudnia Mariusza Waltera. Przy tej okazji opowiedziała o swoich początkach w stacji, a wspomnieniami wróciła do jednej z pierwszych rozmów politycznych z profesorem Lechem Falandyszem. Słowa, jakie usłyszała od ówczesnego prezesa, na zawsze zapadły jej w pamięć.

„Ja wtedy pokrzykiwałam, nacierałam, gestykulowałam, profesor Falandysz się cofał, tłumaczył. Wyszłam z poczuciem zwycięstwa, spotkałam na korytarzu Mariusza Waltera, który spojrzał na mnie i powiedział krótko: "Pochanke, podniesiony głos, wypięta pierś i uniesiona pięść to za dużo argumentów na raz", wyznała gwiazda telewizji.

Justyna Pochanke, Mariusz Walter, 03.03.2003 Warszawa, Uroczysta gala wręczenia Wiktorów

PIOTR FOTEK/REPORTER

Debiut TVN24 obecnie wspomina jako "dzień na wariackich papierach". Pomimo chwil zwątpienia cały zespół na czele z Mariuszem Walterem parł do przodu. „Zresztą 2001 rok był rokiem idealnym do startu TVN24. Życie w całej swojej rozpiętości i okrucieństwie pokazało, że miał rację, że telewizja newsowa w Polsce nie tylko się przyjmie, sprawdzi, zagości na stałe, ale i powstaną przeróżne kopie tego, co on wymyślił", podkreślała Justyna Pochanke.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Dawno niewidziany Marek Kondrat na przeglądzie filmów z okazji 80. urodzin Allana Starskiego

Zapewniła, że ze strony prezesa nigdy nie zdarzyło się jej doświadczyć "mrożenia wzrokiem". „On tego nie robił. To raczej były uwagi na korytarzu, które z samego faktu, że on je wygłaszał, to był taki głos, który wystarczył. — dodała dziennikarka. — Jedna uwaga zapadała w pamięć w zasadzie na całe zawodowe życie".

Reklama

Pani Justynie życzymy wszystkiego, co najlepsze!

Adam Jankowski/Reporter/East News
Reklama
Reklama
Reklama