Obecnie żyje i mieszka w Miami i nie ukrywa, że jest to jego miejsce na ziemi. Jednak także jego klinikę dotknął locdown, związany z pandemią koronawirusa. Krzysztof Gojdź w ostrych słowach stwierdził również, że nie do końca wierzy w to, co dzieje się na świecie. Co ma na myśli? Jak spędza czas w czasie izolacji? I dlaczego nie wierzy w istnienie koronawirusa? Sprawdź!
Krzysztof Gojdź o życiu w Miami
„Kiedy dwa lata temu zdecydowałem się sprzedać klinikę w Polsce i wyjechać na „emeryturę” w ciepłe miejsce do Miami (bo wiesz, starsze 40-letnie kości trzeba wygrzewać), pomyślałem: no, to teraz poodpoczywam, poleżę na plaży, poopalam się, poczytam książki, porozkoszuję się totalnym luzem i błogim lenistwem… Pojem ulubione grillowane ośmiornice, krewetki, homary. Pochodzę po klubach, poznam ciekawych ludzi…
Trzy tygodnie później obudziłem się i jak co dzień wypiłem pierwsze espresso zastanawiając się, jak uporać się z moimi jedynymi problemami, czyli: gdzie pójść na śniadanie, czy dzisiaj plaża czy basen? Która restauracja na lunch i na kolację? I wtedy dotarło do mnie, że nic nie robienie nie jest dla mnie. Jest po prostu nudne. Doszedłem do wniosku, że szkoda tracić swój potencjał i power do działania, że trzeba coś fajnego w życiu jeszcze zrobić. Przy drugim espresso podjąłem decyzję, że czas na nową klinikę. I tak stworzyłem Revive Clinic™ - nowy, niepowtarzalny projekt najnowocześniejszego butikowego medspa w USA”, mówi nam Krzysztof Gojdź.
Zamknięta klinika Krzysztofa Gojdzia
Niestety lockdown sprawił, że Krzysztof Gojdź musiał zamknąć klinikę. Gdy spotkaliśmy się z nim podczas live na profilu viva_magazyn był już w Revive Clinic. Opowiadał, że udało mu się stworzyć fantastyczne miejsce, w którym pracuje tylko kilka osób, i na szczęście nie musiał nikogo zwolnić.
Opowiadał też, jak w tym czasie wyglądało życie w Miami, gdzie mieszka od dwóch lat. Twierdzi, że Ameryka, jak zawsze szybko podniesie się z załamania gospodarczego, które jest skutkiem pandemii.
Posłuchajcie fragmentu rozmowy.