Anna Markowska znalazła się w kolejnym etapie programu Top Model! Dla wielu młodych dziewczyn jest inspiracją, wzorem, z którego czerpią siłę, by walczyć o swoje marzenia. Ona przeszła dość wyboistą drogę, by znów mieć odwagę po nie sięgnąć. Anna Markowska pokonała nowotwór złośliwy. Dziś powraca silniejsza! Co mówi nam o walce z chorobą, swoich słabościach i planach na przyszłość? Sprawdźcie sami!
Jak zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem? Ktoś Ci mówił, że masz zadatki na świetną modelkę?
Zdarzało się, że zaczepiały mnie osoby poszukujące nowych twarzy. Brałam potem udział w konkursach Miss Krakowa i Małopolski czy Miss Polonia. Miałam około 16 lat, kiedy zdecydowałam się zawalczyć o marzenia. Zaczęło się od internetowego zgłoszenia wysłanego do jednej z agencji. To była jedyna agencja, do której się odezwałam. Zauważyli mnie i zaprosili na spotkanie. Zaufałam im. Zrobiłam w tym czasie swoje pierwsze sesje, kampanie i pierwszą okładkę. Byłam niesamowicie szczęśliwa. TO było to, co naprawdę kochałam, czułam się szczęśliwa. Moje marzenia w końcu się spełniały...
To był dla Ciebie wyjątkowo wymagający okres.
Nauczyłam się odpowiedzialności i organizacji. Chodziłam do szkoły, trenowałam, pracowałam i dochodziły mi kolejne zlecenia związane z modelingiem. Zdarzało się, że od razu po pracy biegłam na kolejny pociąg Kraków-Warszawa, by pójść na casting do nowego pokazu czy sesji zdjęciowej. Zależało mi na tym, żeby się rozwijać. To zabawne, ale wtedy nie obchodziło mnie to, czy będę zarabiać. Samo działanie dawało mi ogromną siłę i satysfakcję. Moment, kiedy zaczęły się problemy zdrowotne zamknął wiele moich pasji i działań, wówczas myślałam, że na zawsze...
Choroba Cię zupełnie zaskoczyła. Jak dowiedziałaś się o nowotworze?
Byłam bardzo osłabiona. Guz w głowie zaczął naciskać na nerw trójdzielny, który biegnie przez środek podniebienia. Nie mogłam spać kilka nocy z rzędu. Nikt nie potrafił mi powiedzieć, co się dzieje. Dzięki mojej cioci, która tak naprawdę uratowała mi życie, trafiłam do szpitala, gdzie rozpoczęła się diagnostyka. Mało brakowało, a sprawa zostałaby zbagatelizowana, ponieważ ból minął. Wyniki potwierdziły, że to nowotwór złośliwy. Szybko zaplanowano serię operacji. Zaczęła się walka z czasem...
Trudno mi sobie wyobrazić co czułaś… Co było dla Ciebie najtrudniejsze?
Kiedy przyszły wyniki od razu byłam zmuszona zrezygnować z pracy i wielu innych planów. Mama starała się mnie odciążyć we wszystkim. Mimo ciężkiej sytuacji, moje serce i myśli skupiały się wokół rodziny, widziałam, jak cierpią. Kiedy okazało się, że w najbliższym czasie nie wracam na oddział, a wyniki są zadowalające, zaczęłam marzyć na nowo, znów poczułam siłę i kontrolę… to wspaniałe uczucie, o którym zdążyłam zapomnieć.
Było bardzo dużo ciężkich momentów, to była naprawdę słaba sytuacja, ale nie chcę tego już wspominać. Nie chcę też, żeby ludzie patrzyli na mnie przez pryzmat tej historii, wolę traktować to jako naukę na życie, inspirację i motywację do działania. Jeśli ta historia wyszła już na jaw to chcę obrócić ją w siłę. Może jednak zostanę jakimś mówcą motywacyjnym? (śmiech)
Seria operacji, przeszczepy… Podjęłaś heroiczną walkę. Podeszłaś do tego zadaniowo? W końcu drzemie w Tobie duch sportowca. Przez lata trenowałaś lekkoatletykę.
Masz rację, trochę tak rzeczywiście było. W chorobie byłam bardzo silna i pozytywna! Miałam oczywiście gorsze momenty, ale nigdy nie narzekałam. Sportowy duch był we mnie od zawsze.
Mówiłaś na antenie, że nie bałaś się o siebie, tylko o najbliższych…
Cały czas tak jest... Moja rodzina jest wspaniała i to im zawdzięczam wszystko. Wychowali mnie tak, a nie inaczej. Kiedy osobie bliskiej dzieje się tragedia, bliscy umierają od środka. A Ty, patrząc na ich cierpienie, przeżywasz to podwójnie. Nie ma nic gorszego. Cieszę się, że choroba dotknęła mnie, a nie moją mamę, babcię albo dziadka. Zrobiłam im ogromną przykrość na całe życie. To dla mnie trauma. Zwłaszcza moja mama ciężko to przeżyła. Teraz to jej potrzeba pozytywnego kopa! To mój główny cel. Poza tym, wychowywałam się bez taty, a to wzmogło mój instynkt opiekuńczy. Czuję na sobie większą odpowiedzialność za najbliższych i chcę ich uszczęśliwić, teraz mam siłę, by ciężko pracować i to mnie cieszy.
Myślisz jeszcze o przeszłości?
To się już wydarzyło. Żyję tym, co jest teraz, choć niestety nie ucieknę całkowicie od przeszłości, wierzę, że to wszystko nie zdarzyło się przez przypadek i tak też chcę to wykorzystać, po prostu pozytywnie. Zawsze byłam wrażliwym człowiekiem, ale po chorobie dużo bardziej kocham ludzi, doceniam czas, patrzę na małe piękno codziennego życia. Jestem niesamowicie wdzięczna tym, którzy ze mną są. Osobom, które obserwują mnie na Instagramie, mijają na ulicy czy są blisko mnie w życiu. Zanim zachorowałam, pomagałam osobom chorym, nigdy nie mogłam przejść obok obojętnie.
Dlaczego nie wierzyłaś w to, że branża modowa znów Cię przyjmie?
W trakcie choroby często męczyłam się z myślami, że nie wrócę do modelingu. To mnie bolało i sprawiało ogromną przykrość, tak jakbym straciła bezpowrotnie część siebie i nie mogła nic z tym zrobić. Czułam, że muszę się z tym pogodzić. Nie spodziewałam się, że coś takiego mi się jeszcze przytrafi. Poza tym… Wiesz, patrzę na siebie i widzę efekty operacji. Mam widoczne blizny na szyi i uszkodzone okolice brody. A tego nie da się ukryć. Miałam i tak dużo szczęścia...
Ale jesteś piękną kobietą!
Mam trochę zaburzone postrzeganie swojego piękna (śmiech). Próbuję pracować nad tym, by czuć się piękna jako kobieta, jako człowiek. W tej kwestii Top Model mnie otwiera. I myślę, że będzie coraz lepiej!
Dlaczego zdecydowałaś się akurat na Top Model? Bałaś się znów wstąpić w szeregi agencji? W końcu pracowałaś jako modelka od 16 roku życia. Masz doświadczenie i wiedzę niezbędne w tym zawodzie.
Z moją agencją urwał mi się kontakt. Wyglądałam gorzej niż zwykle. A oni później nie pytali jak się czuję i co się ze mną dzieje. Czułam się winna. Nie ma do nich żalu. To biznes. W szpitalu spędziłam prawie 4 lata. Liczyły się następne cele, ale dziś mogę znów myśleć o powrocie. Dopiero po pewnym czasie nabrałam siły. Mój kolega Krzysiek namówił mnie, bym spróbowała dostać się do programu. Na początku myślałam że ze mnie żartuje, ale nie odpuszczał i zaryzykowałam. Ale pamiętam jak przed pójściem na castingi do Top Model wypisywałam na kartce za i przeciw! Głównym powodem “przeciw” był strach przed udzielaniem informacji o chorobie, wiedziałam że pójście tam z tym się wiąże. “Za” przemawiały marzenia…
Po emisji premierowego odcinka zyskałaś rzeszę życzliwych fanów, którzy trzymają za Ciebie kciuki! Zaimponowałaś im dojrzałością, determinacją, walką! Ale czy nie bałaś się oceny, łatki „dziewczyny z historią” i hejtu, który w dobie internetu jest tak powszechny?
Bałam się, że powiedzą: „To ta chora”. Mimo wszystko chcę kojarzyć się pozytywnie. Mam nadzieję, że w swoim życiu pomogę wielu ludziom. Nie użalam się nad sobą, nie oczekuję współczucia. Nie chcę też mieć lepiej bo byłam chora! Jestem silna! Ale powiem Ci szczerze, że nie spodziewałam się takiego odzewu i jestem naprawdę wzruszona tymi wiadomościami, jestem wdzięczna za uśmiech który mi dali. Staram się każdemu odpisać, chociaż to naprawdę trudne.
Pobyt w szpitalu uświadomił mi, że największą wartością są ludzie i to oni nam dają wszystko, co jest potrzebne do szczęścia, piękna. Znika wartość pieniądza, kariera, uroda... Liczy się wsparcie, a to da nam tylko dobro i wsparcie drugiego człowieka. Zwykłe gesty: uśmiech, czas, rozmowa o byle czym... Nikt nie da więcej niż drugi człowiek. Dlatego bardzo emocjonalnie podchodzę do ludzi i wierzę w to, że dobro wraca.
Co Cię najbardziej zaskoczyło w programie, jurorach? Miałaś jakieś wątpliwości przed ostateczną konfrontacją z nimi?
Całe jury jest profesjonalne! Podoba mi się w nich to, że starają się naprawdę poznać ludzi. Biorą pod uwagę charakter każdego z uczestników. Poczułam się bezpiecznie i postanowiłam im zaufać. Bardzo pozytywnie traktuję każde pytanie, uwagę, starałam się słuchać i wyciągać wnioski. Nie odbierałam niczego na zasadzie ataku lecz lekcji. Oczywiście jury jest wymagające, ale wymagania rodzą w ludziach wybitność, którą rzadko kto w sobie początkowo dostrzega - to jest fajne, oni w nas po prostu wierzą bardziej niż my w siebie. Każdy z nich ma w sobie coś szczególnego, co daje ci kopa, by iść do przodu i walczyć. Kasia Sokołowska jest dla mnie absolutną szefową i bohaterką świata mody! Ona naprawdę żyje pasją i jest dobrym człowiekiem. Przy Marcinie Tyszce można naprawdę poczuć się niczym Cindy Crawford. Dawid Woliński dał mi ogromne wsparcie, a Joanna utożsamia się ze mną w miłości do zwierząt.
Nie możemy zbyt wiele zdradzić. Ale masz nadzieję, że uda Ci się pokonać kolejne etapy w Top Model?
Udało mi się trafić do domu modelek i liczę na to, że z pozostałymi uczestnikami stworzymy zgraną ekipę. Już na castingach poznałam bardzo ciekawe osoby! A jeśli chodzi o kolejne etapy… Oczywiście, spełnieniem byłby wyjazd na Fashion Week. Jak się wszystko potoczy? Zobaczymy!
Liczysz na wygraną?
To w ogóle na ten moment tak nierealne marzenie. Nie wiem czy bym w to uwierzyła, gdyby to się wydarzyło. Na pewno chciałabym wygrać, jestem sportowcem. To byłoby dla mnie zwieńczeniem całej mojej drogi, pracy nad sobą i pasji. Nie tylko nad tym, jak wyglądasz, ale tego, jaki jesteś, a to ważne. Myślę że Top Model tak jak i cały show-biznesu to odpowiedzialność. Takie wyróżnienie byłoby dla mnie ważne, przede wszystkim dlatego, że decydują ludzie.
Miałaś jakiś plan awaryjny? Co by było, gdyby nie wyszło z wielkim światem mody?
Od zawsze pracowałam. Nawet w trakcie choroby przez 3.5 miesiąca. Potem zdrowie mi nie pozwoliło. Chciałam projektować, malować, tworzyć, robić to co kocham. Zająć się czymś artystycznym i kreatywnym.
Jak dziś wygląda Twoje życie poza Top Model?
Postanowiłam zmienić swoje życie i zawalczyć o nie, chodź warunki temu nie sprzyjały. Zaryzykowałam, chciałam być pozytywna - przecież mama na mnie patrzy... Przeprowadziłam się do Warszawy. Kraków to dla mnie miejsce najważniejsze: mama, dziadkowie, zwierzaki i moje ulubione lasy, w których uwielbiam spacerować. Mam jeszcze jedno marzenie poza modelingiem, które chciałabym spełnić. Odkąd pamiętam interesowałam się dzikimi kotami.
Pamiętam jak pierwsze zarobione pieniądze poświęciłam na wsparcie WWF-u, miałam wówczas 16 lat. Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, że „adoptowałam kota”, mimo że to było online. Teraz chciałabym rozpocząć współpracę z organizacją, wyjechać do Azji, zrobić reportaż, nagłośnić sytuację dzikich zwierząt. Kto wie, może sprawdzę się również biznesowo i stworzę własny magazyn? To dla mnie taki motorek napędowy, kocham to. Jestem kreatywna, nie usiedzę w jednym miejscu. Wróciłam też do sportu, walka z sobą i pokonywanie granic, tak sobie myślę, że to uzależniające.
Mama i dziadkowie są na pewno z Ciebie dumni.
Tak, są dumni. Ale to ja jestem najbardziej dumna z nich, z tego, co we mnie zaszczepili, co mi dali, dzięki nim mam wrażliwość, mądrość, miłość do zwierząt, podejście do ludzi, uczciwość i wrażliwość. Kocham ich nad życie. Chcę, żeby byli silni...
Jak poradzi sobie w dzisiejszym odcinku? Top Model już dziś na antenie TVN o godzinie 21.30