Agata Kościkiewicz i lider De Mono, 18 lat od niej starszy Marek Kościkiewicz, zakończyli oficjalnie swoje małżeństwo na początku 2014. Mimo tego nie mieli problemów, by dzielić się opieką nad dwoma synami, Janem oraz Mikołajem. Gdy wydawało się, że restauratorka ułożyła sobie życie u boku nowego partnera, spadł na nią ogromny cios. Diagnoza, którą usłyszała, nie pozostawiała wątpliwości: złośliwy nowotwór mózgu. Jak wyglądała jej heroiczna walka o zdrowie i życie? O tym opowiedziała w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN.
Agata Kościkiewicz o walce z rakiem mózgu w Dzień Dobry TVN
Początkowo lekarze twierdzili, że nowotwór to niegroźny chłoniak. Jednak dokładne badania potwierdziły, że diagnoza została postawiona błędnie. Prawda okazała się znacznie bardziej bolesna – rzadki złośliwy nowotwór mózgu, oponiak.
„Jak usłyszałam diagnozę, to mi się świat zawalił”, zwierzyła się Agata Kościkiewicz w weekendowym wydaniu Dzień Dobry TVN.
Była żona lidera De Mono z mocą podkreśliła jednak, że nie zamierza się poddawać. Wręcz przeciwnie! Chce na bieżąco informować o postępach w leczeniu oraz pokazywać, jakie zmiany zaszły w związku z chorobą w jej organizmie, dlatego w telewizji wystąpiła z ogoloną głową.
„Rak to nie wyrok. Choroby nie można się wstydzić. Ale teraz mam etap złości przez śmianie”, wyznała.
Agata Kościkiewicz o diagnozie, objawach raka i lekarzach
Jakie były objawy nowotworu, zanim Agata Kościkiewicz usłyszała właściwą diagnozę?
„Zaczęło się od tego, że miałam ból głowy, krwotoki z nosa, ale zrzucałam to na przepracowanie. Wiedziałam, że coś się ze mną dzieje i sama to lekceważyłam. Półtora roku temu dowiedziałam, się że mam guza mózgu”, zwierzyła się była żona lidera De Mono.
I opowiedziała, jak wyglądała droga do postawienia właściwej diagnozy.
„Pierwsza diagnoza to był chłoniak łagodny, że będziemy go obserwować jak on rośnie. Tempo wzrostu jest dużo większe, niż przypuszczano. Dopiero jak trafiłam do szpitala po wypadku samochodowym okazało się, że trzeba było go szybko wycinać. Wtedy usłyszałam, że to rzadki oponiak złośliwość trzeciego stopnia”, wyjaśniła.
Co więcej, dwóch neurochirurgów, którzy badali Agatę Kościkiewicz odmówiło przeprowadzenia operacji, ponieważ obawiali się jej konsekwencji, m.in. utraty sprawności w nogach lub paraliżu narządów mowy u pacjentki.
O tym, co czuła po operacji, opowiedziała w połowie maja w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla viva.pl.
„Byłam tylko szczęśliwa, że mogę ruszać ręką i nogą, że nie straciłam mowy, że nic się nie dzieje. Trzy tygodnie później niestety okazało się jednak, że to nowotwór złośliwy i to taki, który nawet wycięty powraca. Wiem więc, że na pewno nie pozbyłam się go na dobre, że za jakiś czas znowu zagnieździ się w mojej głowie”, zwierzyła się.
Agata Kościkiewicz o synach, Janie i Mikołaju
Dziennikarze w studio Dzień Dobry TVN zapytali również Agatę Kościkiewicz, co było dla niej najtrudniejsze, gdy walczyła z nowotworem.
„Jednym z najtrudniejszych momentów było przekazanie złej wiadomości synom. Mam za sobą rozmowę z chłopcami. Oni przeżywają to na co dzień, bo przecież mieszkamy razem. Widzą, jak jestem słaba, jak jestem w lepszym czy gorszym stanie. To nastolatkowie, trudno, żeby nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje. Wiem, że chorują razem ze mną”, powiedziała ze łzami w oczach.
Młodszy syn Agaty Kościkiewicz korzysta w związku z tym z pomocy psychologa.
„W takich momentach choruje cała rodzina. Myślę, że w takiej sytuacji to właśnie rodzina i bliscy najbardziej przeżywają. Bo ja poddałam się lekarzom, nauczyłam się cierpliwości i pokory. Bo zawsze byłam bardzo niecierpliwa, zawsze chciałam wiedzieć, jaki będzie następny krok”, wyjaśniła na kanapie Dzień Dobry TVN.
Choroba sprawiła również, że była żona lidera De Mono postanowiła uporządkować wiele spraw, związanych z życiem osobistym, m.in. napisała listy do mamy i synów, w jednym z kolejnych poprosiła swoją przyjaciółkę, Patrycję Markowską, by zaśpiewała na jej pogrzebie.
Agata Kościkiewicz niezmiennie i z mocą zapewnia jednak, że wierzy, iż wygra walkę z nowotworem mózgu oraz będzie przykładem dla innych, którzy zmagają się z rakiem.