Lady GaGa powraca! Po czterech latach wydała solowy album „Chromatica”, który zwiastowały świetnie przyjęte single: „Stupid love” i „Rain on me” (duet z Arianą Grande) oraz najnowszy „Sour candy”, nagrany z Blackpink. Na wydawnictwie znalazło się 16 utworów, z czego trzy to swoiste interval acty, trwające po kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund, wyznaczające poszczególne części płyty. Czego spodziewać się po nowym krążku Stefani Germanotty? To z pewnością hołd złożony muzyce elkotropopowej najwyższej próby oraz gratka dla jej najwierniejszych fanów. Oraz piosenki na czas kryzysu i powrót w wielkim stylu!
Lady GaGa - Chromatica. Recenzja
Wielkie oczekiwania fanów, przełożona data premiery w związku z pandemią koronawirusa, topowi producenci i zaskakujące duety. „Chromatica” była zapowiada jako płyta o walce o siebie, zdrowiu psychicznym oraz poszukiwanie szczęścia na przekór trudnym czasom. I faktycznie, słuchając płyty można odnieść wrażenie, że jest swoistym poradnikiem i odskocznią, remedium oraz tym, czego potrzebuje w tej chwili świat, pogrążony w chaosie i lęku o przyszłość.
Wyrazisty rytm utworów, wykorzystanie momentami wręcz house'owych beatów oraz teksty nawiązujące do zabawy formą, naiwności i szeroko pojętej kultury sprawiają, że chce się zapomnieć o szarej, bezbarwnej i pełnej niepokoju codzienności.
Z pewnością na uwagę zasługują te piosenki, w których możemy usłyszeć zaproszonych na płytę gości: i singlowe „Rain on me” z Arianą Grande (teledysk wyreżyserowany przez Quentina Tarantino to małe arcydzieło!), „Sour candy” z południowokoreańskim girlsbandem Blackpink (niewątpliwie będzie królował w klubach i wszelkich dyskotekach) oraz świetnie skrojone, przebojowe i wpadające w ucho „Sine from Above” z Eltonem Johnem, które z pewnością mogłoby wygrać odwołaną w tym roku Eurowizję.
Czym jest Chromatica?
Słychać, że jest to płyta niezwykle przemyślana, spójna i konsekwentna w swym wyrazie od początku do końca. Nie ma tu żadnej piosenki, która byłaby przypadkowa. Podzielenie płyty na trzy części to dosyć ciekawy zabieg, który czyni ją jeszcze bardziej intrygującą i nieoczywistą. Tym bardziej, że tempo piosenek jest właściwie tylko szybkie.
Czym jest tytułowa Chromatica? Jak stwierdziła w wywiadzie Lady GaGa to „miejsce w jej umyśle, w którym mieszają się wszystkie dźwięki i kolory”.
„Żyję na Chromatice, to miejsce gdzie żyję. (…) Znalazłam ziemię, usunęłam ją. Ziemia jest anulowana. Żyję na Chromatice”, wyjaśniała.
I faktycznie, to płyta barwna, w której styl lat 80. (w „Babylon” oczywiste nawiązanie do twórczości Madonny, w tym „Vogue”) miesza się ze współczesną produkcją, co tworzy ciekawą i interesującą postmodernistyczną mieszankę dźwięków, kolorów i wzorów. „Chromatica” to hołd złożony popkulturze, wszystkim, którzy borykają się z trudnościami i problemami, mniejszościom i... fanom. Bo Lady GaGa postanowiła wrócić do swojego wyrazistego wizerunku, w którym świetnie bawi się formą i kreuje się na królową ponad podziałami, która stara się zarazić ludzi miłością – czasem naiwną, czasem może kiczowatą, ale w gruncie rzeczy uważaną za wartość najwyższą.
Dlatego też nie mam wątpliwości, że „Chromatica” to uczta dla uszu sympatyków talentu Stefani Germanotty i wszystkich fanów energetycznych brzmień (mimo wydania oficjalnych singli, na pewno klubowe życie po pandemii zyska także szereg innych utworów) oraz krążek, o którym jeszcze długo będzie głośno. To 200% GaGi w Gadze!
Premiera „Chromatiki” miała miejsce 29 maja 2020 roku. Pierwotnie album miał ukazać się 10 kwietnia, jednak datę przesunięto ze względu na pandemię koronawirusa:

Nowy album Lady GaGi promowały single „Stupid love”, „Rain on me” (duet z Arianą Grande), zaś najnowszy to utwór „Sour candy” (z girlsbandem BlackPink):
