Syn piekarza przeniósł na głowy całą awangardę. Philip Treacy - najsławniejszy kapelusznik świata
Niektóre z projektów Treacy’ego, który już od ćwierć wieku działa w branży mody, trudno w ogóle nazwać kapeluszami. Wszystko jest tutaj możliwe: pióra, plastik i metal, ptasie gniazda czy odrutowane pręty, które wirują jak skrzydła helikoptera i świecą żarówkami LED. Choć przeniósł na głowy całą awangardę, jego ulubionym elementem dekoracyjnym pozostały ozdobne pióra, odkąd w wieku 5 lat uszył pierwszy kapelusz - dla lalki swojej siostry. Ponieważ mieszkał na irlandzkiej farmie, a matka hodowała kaczki, gęsi i bażanty, miał dostęp do ptasich piór. I z czasem zrobił z nich swój znak rozpoznawczy.
W 1989 roku odkryła go Isabella Blow, brytyjska arystokratka, ekscentryczka i stylistka mody. Chciała, by było ją widać, a Treacy się o to zatroszczył – wyczarował dla niej nakrycie głowy w kształcie chińskiej świątyni, a także sztucznego homara, kołyszące się geometryczne formy, kolorową szybę z pleksiglasu, a raz nawet małą fregatę. Zachwycona jego kreatywnością pozwoliła mu urządzić pierwsze atelier w piwnicy swojego domu, a krótko potem poznała go ze swoim przyjacielem, projektantem mody Alexandrem McQueenem. I od tamtej pory stali się nie tylko trójką przyjaciół, ale i najbliższych współpracowników. Wiele ich łączyło: Treacy jest synem piekarza, a McQueen był synem taksówkarza, obaj w podobnym wieku, o tej samej orientacji seksualnej i identycznej zachłanności na sukces. Ale z tej trójki sukcesem cieszy się tylko Treacy. Blow i McQueen popełnili samobójstwo. - Oni są częścią mojego życia. Tęsknię za nimi - wyznaje dziś.
- To miłe, kiedy ktoś nazywa mnie artystą, ale ja wolę mówić o sobie po prostu, że robię piękne kapelusze - Treacy wciąż pozostał skromnym chłopcem z irlandzkiej wsi.