– Wtedy mogli cytować dzieła pontyfikatu, encykliki, tu nie mają takich monologów zastępczych.
Wtedy mówiono o rekolekcjach narodowych, a cisza się skończyła latem, papież zmarł 2 kwietnia, a tu katastrofę mieliśmy 10 kwietnia, czas jest bardzo podobny. Wtedy wyszli z tego bez najmniejszego trudu, już wczesną zimą brali się za łby na całego i teraz będzie tak samo. Natomiast dla nas, społeczeństwa, inaczej niż wtedy, być może jest to czas na zastanowienie się, czy ten system wyborczy nie jest źle skonstruowany, skoro oni są niezdolni do twórczej pracy, do konstruowania, do usuwania przeszkód, do likwidowania barier.
– Czy tragedia zmieni „Szkło kontaktowe” i jego humor polityczny?
Nie, każda trauma się kiedyś kończy, humor będzie taki, jaki był, jednych będą śmieszyć jedne rzeczy, innych drugie rzeczy.
– Nie sądzisz, że ryzykowne będzie żartować z pewnych rzeczy, bo będzie się można spotkać z agresją?
Nigdy nie żartowałem boleśnie, tylko lekko. Trzeba przypomnieć, skąd się wziął pomysł, żeby mówić lżej o polityce. Stąd, że politycy doprowadzają nas do frustracji. Więc trzeba o tym mówić tonem lekkim, żeby ludzie się mniej frustrowali. Natomiast nigdy nie miałem ochoty komuś tak przyładować, żeby się polała krew, żeby go naprawdę zabolało. Wiem, że są ludzie, których każde lekkie zdanie boli...
– Szczególnie żarty wobec osób, które są pochowane na Wawelu.
A to już minęło. I wiadomo było, że po niedzieli pogrzebowej nie będzie już sensu o tym mówić.
– A dlaczego nie? Cały czas jest jeszcze miejsce na dyskusję o tym. Chciałbym się dowiedzieć, kto o tym zdecydował, bo kiedy słuchałem kardynała Dziwisza, który mówił, że: „Do mnie dzwonili ludzie z otoczenia rodziny”, a z drugiej strony Bielan twierdził, że: „To nie był pomysł rodziny”...
Nie ma autora tego pomysłu, rzeczywiście...
– To może się okazać, że tym autorem byli spindoktorzy PiS i o tym powinniśmy wiedzieć. Że np. w celu wyborczym to zostało zrobione, a więc wykorzystane instrumentalnie...
Wybory są 20 czerwca i przed nimi może powinniśmy się tego dowiedzieć? Już w tej chwili można spokojnie o tym mówić, bo trzeba nazwać rzeczy po imieniu.
– Myślisz, że w przyszłości i z takich rzeczy będzie można żartować?
Oczywiście.
– Z mieszkańców Wawelu?
Oczywiście.
– Czyli jesteś optymistą.
Jestem optymistą dlatego, że pracuję w wolnych mediach, nikt mnie nie cenzuruje, nikt mi nie mówi, co mam mówić, a czego nie, więc jest dobrze. Co może martwić to to, że Polska jest pęknięta dla mnie w sposób...
– ...trwały już chyba, już będą dwie Polski, jedna na uchodźstwie, a druga w kraju.
Niestety. I będzie się to działo w Europie, która jest skazana na integrację. Ale jest pewna nadzieja w ogólnym bogaceniu się...
– Że bogacenie się sprzyja zanikowi ideowości?
Tak, bo są pieniądze, bo można gdzieś pojechać, zobaczyć i zastanowić się poważnie np. nad politykami, że nie możemy wybierać ludzi do polityki tak, jak wybieraliśmy do tej pory ludzi, którzy służą tylko do podnoszenia rąk, a wybrani tracą natychmiast swoje zdanie. Może na wakacjach zdamy sobie sprawę, że to my jesteśmy ich pracodawcami i biorą od nas pieniądze za porządkowanie spraw. Premier Tusk rzuca, że zlikwiduje obowiązek meldunku, nie sprawdzając, że trzeba zmienić 89 ustaw, żeby go zlikwidować. Wolałbym, jako pracodawca, żeby premier Tusk najpierw sprawdził, a potem takie rzeczy mówił. I żeby oni się po prostu wzięli wszyscy do roboty. A czas jest taki, że może pora już nie gonić, tylko sobie powiedzieć: stać nas na naprawdę wiele, trzeba strząsnąć te kompleksy, postawić sobie jakiś ważny cel i nie brać pieniędzy od Europy, tylko zacząć być płatnikiem, tak jak Niemcy, i być liderem?
– Politycy raczej będą nas namawiali w następnych tygodniach, żebyśmy hymn śpiewali, a nie zajmowali się czymś praktycznym...
Ale to im się coś wymyka, nie nam. Świat się zmienił, zmieniają go np. różne społecznościowe miejsca w sieci, gdzie ludzie tworzą nowe światy, społeczności, nie bacząc na granice i zapatrywania polityczne. Bez nich.