Weronika Kostyra 21 kwietnia 2017 15:15
1/4
Tomasz Kot, Viva! wrzesień 2005
Copyright @Ar­tur We­so­łow­ski
1/4

Właśnie kończy dzisiaj 40 lat. Jaki jest teraz Tomasz Kot  - wszyscy wiemy, znamy też jego najlepsze role. A jaki był kiedyś? Jedenaście lat temu, gdy jego wielka kariera dopiero rozkwitała i kobietom na jego widok zaczynało bić szybciej serce, udzielił VIVIE! interesującego wywiadu. Był wtedy kawalerem przed trzydziestką, nie miał dzieci. Teraz jest szczęśliwym mężem oraz ojcem dwójki dzieci, a na koncie ma wiele pamiętnych ról. Nam opowiedział o początkach kariery, powodzeniu u kobiet i poświęceniu w pracy. Co się zmieniło w jego życiu? Czy kiedy wy­bie­ra­ł się do szko­ły te­atral­nej, ma­rzy­ł już o sła­wie, wyobrażał sobie przyszłość pełną sukcesów?

 

- Kie­dy się wy­biera­łem do szko­ły, to mia­łem przede wszyst­kim świa­do­mość te­go, że na jed­no miej­sce przy­pa­da kil­ka­dzie­siąt kan­dy­da­tów. Ma­rzy­łem o tym, że­by zo­ba­czyć swo­je na­zwi­sko na liście przyję­tych - powiedział w wywiadzie Tomasz Kot.

 

A dziew­czy­ny?
Tomasz Kot:
Je­że­li ktoś zda­wał, że­by za­pew­nić so­bie po­wo­dze­nie u ko­biet, to ży­czę mu sze­ro­kiej dro­gi! Ja mia­łem tyl­ko je­den powód, chcia­łem grać i tyl­ko to by­ło waż­ne. Czu­łem, że to je­dy­na dro­ga, do któ­rej mogę być przy­pi­sa­ny i nie zmie­ni­ło się to do dziś. W pe­wien spo­sób jed­nak te­atr po­mógł mi w mo­ich relacjach z ko­bie­ta­mi. Kie­dy by­łem młod­szy, mia­łem pro­ble­my ze zdro­wiem, a to po­wo­do­wa­ło, że by­łem nieśmia­ły i za­kom­plek­sio­ny. Z za­zdro­ścią pa­trzy­łem na pew­nych sie­bie kum­pli. Do te­go w li­ceum by­łem w żeńskiej klasie i strasz­nie się wsty­dzi­łem w obec­no­ści ko­le­ża­nek. Ale po­tem tra­fi­łem do te­atru. To by­ło w Legni­cy, bo stam­tąd po­cho­dzę. Jak za­czą­łem tam przy­cho­dzić, to po­czu­łem, że od­na­la­złem swo­je miej­sce. I za­czą­łem się zmie­niać. Kie­dy by­łem w trze­ciej li­ce­al­nej, to już się z dziew­czy­na­mi kum­plo­wa­łem, a one ze śmie­chem przypominały mi, kim by­łem na po­cząt­ku li­ceum.

 

Polecamy także: Piotr Adamczyk: „Twarz z zapisem życia jest bardziej interesująca”. Aktor kończy 44 lata.

2/4
Tomasz Kot, Viva! wrzesień 2005
Copyright @Ar­tur We­so­łow­ski
2/4

Co by­ło po­tem?
Tomasz Kot:
A po­tem mia­łem wiel­kie szczę­ście. Je­den z ak­to­rów wy­stę­pu­ją­cych w na­szym te­atrze amatorskim do­stał się na stu­dia i za­pro­po­no­wa­li mi, że­bym wszedł do ze­spo­łu na je­go miej­sce. Od pierw­sze­go wy­stę­pu ru­szy­ła la­wi­na i po­łkną­łem bak­cy­la. Jeździ­li­śmy z te­atrem po ca­łej Pol­sce, zdo­by­wa­li­śmy nagro­dy. A do te­go jesz­cze za­czą­łem za­ra­biać pie­nią­dze.

 

Miało to jednak swoje konsekwencje, Tomasz Kot nie zdał matury za pierwszym podejściem...
Tomasz Kot:
Ob­la­łem, ale nie przez im­pre­zy – mia­łem 17 lat, kie­dy pod­pi­sa­łem pierw­szą za­wo­do­wą umo­wę z te­atrem. Pró­by ra­no, więc w szko­le mnie nie ma i wy­jaz­dy na fe­sti­wa­le te­atral­ne – to sa­mo. Czę­ściej byłem w te­atrze niż w szko­le. Później dy­rek­tor te­atru za­pro­po­no­wał mi etat. Wzią­łem bez ga­da­nia. Po­tem zda­łem ma­tu­rę i do kra­kow­skiej szko­ły tea­tral­nej do­sta­łem się bez pro­ble­mów.

 

By­ł naj­lep­szym stu­den­tem na ro­ku.
Tomasz Kot:
Tak mó­wią. Ale je­śli ro­bisz to, co lu­bisz, to mu­si ci to wy­cho­dzić i już. A ja ko­cham grać.

 

Podobno jego ta­cie ten wy­bór stu­diów wca­le się nie spodo­bał?
Tomasz Kot:
U mnie w ro­dzi­nie ni­gdy nie by­ło ak­to­rów. Dla mo­ich ro­dzi­ców to by­ła czar­na ma­gia. My­śle­li, że skoń­czę na za­sił­ku. Nie dzi­wię im się.

 

Polecamy także: „U nas nie ma szarości”. Nowa VIVA! z Kingą Preis na okładce i rozmowa o miłości, synu i mężczyznach.

3/4
Tomasz Kot, Viva! wrzesień 2005
Copyright @Ar­tur We­so­łow­ski
3/4

Jak Tomasz Kot reaguje na popularność, kie­dy na uli­cy za­cze­pia­ją go lu­dzie?
Tomasz Kot: Bez prze­sa­dy. Nikt mnie nie za­cze­pia, cza­sem ktoś się uśmiech­nie. Nie­daw­no dziw­nie się poczu­łem, kie­dy ja­kiś chło­pak szturch­nął ko­le­gę i po­wie­dział: „Patrz, to ten Kot”. Nie wie­dzia­łem, co mam zro­bić. Ale naj­bar­dziej zszo­ko­wa­ły mnie e­-ma­ile, któ­re za­czą­łem do­sta­wać. Ja­kaś pa­ni na­pi­sa­ła list z propozy­cją, czy nie ze­chciał­bym wy­stą­pić ja­ko jej oso­ba to­wa­rzy­szą­ca na ja­kimś we­se­lu za opła­tą pie­nięż­ną, plus je­dze­nie i noc­leg – dziw­ni są lu­dzie. Al­bo in­ny e­-ma­il od pa­ni, któ­ra jest roz­wód­ką z dzieć­mi i chcia­ła­by się ze mną umó­wić. I od ra­zu też przy­wio­zła­by dzie­ci, że­by­śmy mo­gli się po­znać. Na­wet nie wie­dział­bym, co na­pi­sać.


Zna­jo­mi mó­wią, że je­st per­fek­cjo­ni­stą. Cza­sem na­wet pro­szą, że­by nie po­świę­cał się tak ro­li?
Tomasz Kot:
Kie­dy gra­łem Ryś­ka w „Ska­za­ny na blu­esa”, to czę­sto sły­sza­łem zda­nie: „Sta­ry, szko­da two­je­go zdro­wia”. Schu­dłem osiem ki­lo, za­pu­ści­łem bro­dę, no­si­łem rze­my­ki, chu­s­ty. Kie­dyś sta­łem na przy­stan­ku ubra­ny jak on i za­uwa­ży­łem, że star­si lu­dzie od­su­wa­ją się ode mnie. Wie­dzia­łem też, że miał ko­ty. Traf chciał, że nad Za­le­wem Ze­grzyń­skim zna­la­złem wte­dy ma­łą kot­kę. Za­bra­łem ją do do­mu. Draż­ni­łem się z nią tak, że mi rę­ce do krwi po­dra­pa­ła. Po­tem te bli­zny nie chcia­ły się go­ić, a moi kum­ple tyl­ko krę­ci­li gło­wa­mi. No bo tro­chę chy­ba prze­sa­dzi­łem. Sce­na to naj­bar­dziej wy­ma­ga­ją­ca ko­chan­ka. Kie­dy się nie przy­go­tu­jesz, jak po­wi­nie­neś, ob­na­ży wszyst­ko bez skru­pu­łów. Ja wo­lę żyć z nią w zgo­dzie i nie pod­paść.


Polecamy także: Mija 60 lat od bajkowego ślubu Grace Kelly i księcia Rainiera z Monako. Przypominamy zdjęcia pary.

4/4
Tomasz Kot, Viva! kwiecień 2005
Copyright @Krzysztof Opaliński
4/4

Czy Tomasz Kot ma kon­flik­to­wy cha­rak­ter?
Tomasz Kot: Nie. Nie je­stem ner­wo­wy ani wy­bu­cho­wy. Je­śli ktoś mnie wku­rzy, to nie wy­gar­niam mu, co o nim my­ślę, tyl­ko po pro­stu dzię­ku­ję za zna­jo­mość i ty­le. Mam ta­ką teo­rię, że każ­dy ro­dzi się z wko­do­wa­ną w gło­wę książ­ką te­le­fo­nicz­ną, w któ­rej są nu­me­ry i na­zwi­ska wszyst­kich lu­dzi, któ­rych się spo­ty­ka w ży­ciu. Raz na ja­kiś czas na­stę­pu­je prze­si­le­nie i nie­któ­re nu­me­ry na­le­ży z tej książ­ki wy­ma­zać. Tak wła­śnie ro­bię.

 

Ma także opi­nię flir­cia­rza i ła­ma­cza ko­bie­cych serc.
Tomasz Kot:
Nie je­stem żad­nym flir­cia­rzem. Po pro­stu ła­two na­wią­zu­ję kon­tak­ty z ko­bie­ta­mi.

 

Polecamy też: „Liczyłem, że będą bliźniaki i może jednak będę miał brata". Maciej i Marianna Stuhr jak ogień i woda.

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Kocha muzykę, ale już podważano jej sukcesy. Córka Aldony Orman o cieniach posiadania znanego nazwiska

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

KATARZYNA DOWBOR o utracie pracy, nowych wyzwaniach i o tym, czy mężczyźni... są jej potrzebni do życia. JOANNA DARK i MAREK DUTKIEWICZ: dwie dusze artystyczne. W błyskotliwej i dowcipnej rozmowie komentują 33 lata wspólnego życia. SYLWIA CHUTNIK: pisarka, aktywistka, antropolożka kultury, matka. Głośno mówi o sprawach niewygodnych i swojej prywatności. ROBERT KOCHANEK o cenie, jaką zapłacił za życiową pasję – profesjonalny taniec. O TYM SIĘ MÓWI: Shannen Doherty, Christina Applegate, Selma Blair, Selena Gomez, Michael J. Fox łamią kolejne tabu – mówią publicznie o swoich chorobach.