Joan Collins
Fot. East News
O TYM SIĘ MÓWI!

Miała pięciu mężów, niezliczonych kochanków i była nieszczęśliwa. Tak wygląda życie Joan Collins

KATARZYNA PIĄTKOWSKA 3 grudnia 2017 19:00
Joan Collins
Fot. East News

 

Rola „arcyzdziry” Alexis w serialu „Dynastia” przyniosła jej sławę i pieniądze. Ale Joan Collins czekała na ten moment prawie 40 lat. Miała pięciu mężów, niezliczonych kochanków i była nieszczęśliwa. Jak twierdzi jej syn, unieszczęśliwiła też swoje dzieci. A wszystko z powodu zbyt wielkiej miłości do… kariery. 

 

Polecamy: Pięć rzeczy, które zawdzięczamy „Dynastii”. Kultowy serial powraca! Zobacz zwiastun

 

Najgorsza matka na świecie

Gdyby Joan Collins czytała internetowe wydania gazet, pewnego listopadowego dnia przeżyłaby szok. Na stronie dailymail.co.uk ukazał się bowiem artykuł napisany przez… jej syna. 52-letni Alexander Newley opisał w nim dzieciństwo zdominowane przez „potwora zwanego show-biznesem”. 84-letnia Joan z treścią tego artykułu na pewno się zapoznała. A może nie musiała? Przecież syn opisał fragment jej życia. „Matka była niewolnicą Hollywood”, pisał Newley. Dwa lata wcześniej, również na łamach „Daily Mail”, wyznał, że dzieciństwo z Joan Collins było bardzo trudne, bo aktorka ma narcystyczną osobowość i ważniejsze niż dzieci było zdobycie sławy i uznania. 

 

Ojciec Alexandra, Anthony Newley, był drugim mężem Joan. Wydawali się parą idealną, ale to były tylko pozory. Gdy się poznali w Londynie, po jej powrocie z Los Angeles, Newley był nie tylko znanym aktorem, ale też piosenkarzem i autorem tekstów. Brytyjczycy uważali, że jest genialny. Miał jednak kilka wad. Po pierwsze, matkę. Co rano wkraczała do wspólnego domu Joan i Tony’ego, by przygotować mu śniadanie do łóżka. Joan udawała, że jej to nie przeszkadza. Sądziła, że znalazła doskonałego ojca dla swoich dzieci. „Po tylu nieudanych związkach uznałam, że być może za dużo oczekuję od mężczyzn. Tym razem postanowiłam, że całym sercem oddam się temu związkowi”, wspominała w autobiografii. Po drugie, nie płacił podatków i ciągle był w podróży – albo z trupą teatralną, albo próbując uciec fiskusowi. Joan podążała za nim, aż w końcu po raz drugi wylądowała w fabryce snów. „Moja mama, jak każda kobieta, była w nim zakochana, ale w przeciwieństwie do nich wszystkich musiała z nim żyć”, podsumowuje ich małżeństwo Alexander. I dodaje: „Był niewierny. W dzisiejszych czasach powiedziano by, że był uzależniony od seksu. Żył, żeby się pieprzyć. Sprawiał, że matka czuła się zagubiona i bardzo samotna”. Dlaczego nie mogli się porozumieć? Podobno każde z nich było potwornie zazdrosne o karierę drugiego. Tony nie doceniał poświęcenia Joan. Dla niego przecież zawiesiła karierę, bo chciała być żoną i matką. Niestety, jak pisze Alexander, to dwie role, które najbardziej jej w życiu nie wyszły. 

 

Panienka z dobrego domu

Miała 12 lat, gdy postanowiła, że zostanie aktorką. Dostała się do prestiżowej londyńskiej szkoły Royal Academy of Dramatic Art. Zapowiadała się na świetną aktorkę, choć jej ojciec, agent gwiazd, uważał, że córka może i jest śliczna, ale jest kompletnym beztalenciem. „Wciąż powtarzał, że szkołę aktorską powinnam zamienić na kurs dla sekretarek i znaleźć sobie męża”, wspominała po latach. Mówiła też, że całe życie próbowała zadowolić wszystkich oprócz siebie. Szkoły nie skończyła, bo podpisała kontrakt z londyńską wytwórnią filmową Rank Film Company. Każda aktorka, która tam pracowała, miała być kopią Vivien Leigh, angielską różą. Ale Joan? Ona nigdy nie chciała być jak wszyscy. „Nie pasowałam do wizerunku angielskiej róży. Pojechałam do Hollywood i oni już wiedzieli, co ze mną zrobić”, mówiła Joan. 

Joan Collins
Fot. East News

Amerykański sen

Pierwszy mąż Joan, Maxwell Reed, uważał, że w Hollywood kobiety po 23. roku życia kończą karierę. W Los Angeles wylądowała w wieku… 23 lat, w towarzystwie Sydneya Chaplina. Przylecieli tam prosto z Rzymu. Dzięki jego znajomościom Joan zdążyła wkroczyć do świata elit przemysłu filmowego, zanim ich płomienny romans odszedł w niepamięć. Wtedy poznała znanego producenta George’a Englunda. Ich związek był bardzo burzliwy. Joan snuła plany na wspólne życie, a on obiecywał jej, że zostawi żonę. W końcu Joan otrząsnęła się i zaczęła spotykać się z Warrenem Beattym. Związek skończył się dla nich usunięciem ciąży i zerwanymi zaręczynami. Już wtedy ciągnęła się za nią zła sława. Była w Los Angeles już sześć lat, nie zagrała żadnej znaczącej roli, za to wciąż plotkowano o jej romansach. Po Hollywood rozeszła się fama, że pewna dziewczyna z Anglii nie ma żadnych oporów… Nadano jej przydomek „British Open”. 

Gwałt i ślub

Wychowana w pruderyjnym środowisku, z domu na temat seksu wyniosła takie informacje: „Matka poinformowała mnie, że mężczyźni chcą jednego. Nie sprecyzowała czego”. Pierwsza randka z Maxwelem Reedem skończyła się gwałtem. Przyszły mąż wsypał jej do drinka narkotyki i nieprzytomną wielokrotnie wykorzystał. „Lata 50. takie były. Z kim się straciło dziewictwo, za tego wychodziło się za mąż”, tłumaczyła filozoficznie swoją decyzję. Jej życie seksualne pełne było przemocy (okazało się, że Maxwell jest sadystą) i ciągłego poszukiwania mężczyzny idealnego. „Żeby nie wiem jak bardzo się starała, zawsze wybierała złego mężczyznę”, opowiadał jej biograf Graham Lord.

Joan Collins i Percy Gibson
Fot. East News

To złe Hollywood

Nie tylko mężczyźni traktowali ją źle. W wydanej w 1996 roku roku autobiografii „Druga odsłona” twierdziła, że również Hollywood potraktowało ją paskudnie. „Nie pisałam o całej społeczności Hollywood, tylko o producentach, którzy mnie odrzucali, bo miałam ponad 30 lat. Uważali, że jestem na równi pochyłej, chociaż wyglądałam lepiej niż ktokolwiek inny”. To, że nie udało jej się tam zrobić oszałamiającej kariery, o jakiej marzyła, przypisywała nie temu, że brak jej talentu, tylko że sypia z niewłaściwymi mężczyznami: „Miałam jedną zasadę: nie chodzę do łóżka z facetami, od których zależy moja kariera. Chyba dlatego nigdy nie przebiłam się w Hollywood”. Chciała być sławna, chciała robić karierę, ale wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. Pewnego razu spotkała się ze swoją agentką i powiedziała, że chciałaby znów grać. Starsza córka, Tara, chodziła już do przedszkola, młodszym synem, Alexandrem, opiekowała się niania, a mąż pracował. Usłyszała, że jest za stara, bo ma 32 lata i że powinna zająć się dziećmi i pisaniem książek kucharskich. Niestety, Hollywood zdążyło już o niej zapomnieć. Denerwowała się, gdy słyszała na ulicy: „To Joan Jakaśtam, żona tego Newleya”. Jej sytuacja finansowa również nie była dobra. Jej trzeci mąż Ronald Kaas popadł w długi, zaczął ćpać i przestał interesować się rodziną. Joan czuła się zażenowana, kiedy urzędniczka wypłacająca jej 100 dolarów zapomogi zapytała, czy to ona była kiedyś „tą Joan Collins”. Postanowiła wrócić do gry. Sprzedała dom w Los Angeles i wróciła do Londynu. 

Co nas nie zabije, to wzmocni

Jackie, ta mniej przebojowa z sióstr Collins, z powodzeniem pisała książki. To były powieści z kategorii soft porno, ale to wystarczyło, żeby zapewnić jej sukces. Joan zwróciła się do siostry z propozycją, by ta oddała jej prawa do ekranizacji jednej z nich. Jackie się zgodziła, a Joan obsadziła się w roli głównej w filmie „Ogier”, a potem w „Suce”. A później napisała autobiografię. Znów stała się znana. Niestety, sukces zawodowy nie szedł w parze z osobistym. Nastoletnie dzieci ze związku z Newleyem zażądały powrotu do ojca. Nie mogły wytrzymać, że w prasie wciąż pojawiają się plotki o życiu seksualnym ich matki, a ją samą można oglądać w filmach niemal pornograficznych. Walczyła o odzyskanie Tary i Alexandra kilka miesięcy. Gdy razem z trójką dzieci (Joan ma jeszcze córkę Katy ze związku z Kaasem, która w tym czasie uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu) odpoczywała po trudnym okresie, niespodziewanie nadeszła propozycja zagrania w serialu „Dynastia”. „13 odcinków, które przysłano mi na kasetach, nie zrobiło na mnie wrażenia. Ale potrzebowałam pieniędzy, więc przyjęłam rolę. Spakowałam walizki, wynajęłam mieszkanie w Los Angeles, choć nie wróżyłam tej produkcji powodzenia”, wyznała. A jednak…

„Arcyzdzira”

Rola Alexis Carrington Colby przyniosła jej sławę, o jakiej zawsze marzyła. Dzięki niej stała się ikoną i zyskała miano już nie tylko najpiękniejszej aktorki na świecie, ale też najsłynniejszej. Miała 51 lat i dostawała 120 tysięcy dolarów za odcinek. Wraz ze sławą przyszła też nienawiść widzów. „Jechałam z koleżanką samochodem. W aucie obok zobaczyłam dzieci, więc się do nich uśmiechnęłam i pomachałam im, a one do mnie krzyknęły: »Nienawidzimy cię, Alexis!«”, śmiała się w jednym z wywiadów. Pokazała też kobietom, że życie wcale nie kończy się po czterdziestce. Za rozbieraną sesję do „Playboya” zgarnęła 200 tysięcy dolarów, a nakład sprzedał się tak dobrze, że redakcja nagrodziła ją premią w wysokości 17 tysięcy. Gdy wydawało się, że w końcu w jej życiu wszystko dobrze się układa, kolejne związki Joan rozpadały się. Po rozwodzie z Kaasem wyszła za mąż za szwedzkiego piosenkarza Petera Holma i wytrzymała z nim tylko 13 miesięcy. „To był największy błąd mojego życia, bo ceną było wystawienie się na publiczne pośmiewisko”, podsumowała kolejny burzliwy związek. 

Joan Collins
Fot. ONS

Lepiej późno niż wcale

Po nim w jej życiu pojawiło się mnóstwo dużo młodszych mężczyzn, aż wreszcie znalazła miłość życia. Młodszy od niej o 35 lat Percy Gibson podejrzewany był o bycie łowcą posagów. Joan odsądzano do czci i wiary, drwiono z jej kryzysu „wieku bardzo późnego” i jej rozbuchanego libido. Jednak ona po latach poszukiwań tego jednego jedynego chyba w końcu znalazła szczęście. W wywiadzie dla „Hello” Percy mówił, że ma nadzieję, że ją uszczęśliwia, bo Joan zasługuje na to, by być szczęśliwą. 

 

Joan jest silna, uparta i nie skupia się na przeszłości, ale żyje teraźniejszością. A jej teraźniejszość jest dużo lepsza niż to, co spotkało ją przez wszystkie lata spędzone w Londynie i w Hollywood. Poszukiwała szczęścia. Jednak jej syn Alexander twierdzi, że skoro całe życie ściągała na siebie katastrofy i przeżywała dramaty, nie należy jej wierzyć, kiedy mówi, że tęskni za spokojnym życiem: „Nie sądzę, żeby sobie z tym poradziła”.

 

Polecamy: „Robiłam wszystko, by zadowolić wszystkich, oprócz siebie", mówi Joan Collins. Oto kulisy smutnego życia legendy kina

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Jedno zdjęcie Roxie Węgiel wywołało lawinę komentarzy. Odpowiedziała: „Ludzie muszą się przyzwyczaić, że jest inaczej”

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARCELA I MICHAŁ KOTERSCY: w styczniu powiedzieli sobie „tak”, ale to niejedyna rewolucja w ich życiu. KATARZYNA ŻAK: o tym, co jest jej największym szczęściem i czego najbardziej żałuje. ANDREA CAMASTRA: dla zdobywcy gwiazdki przewodnika Michelin gotowanie jest jak teatralny spektakl. ALDONA ORMAN Z CÓRKĄ IDALIĄ w rozmowie pełnej metafizyki, ale też zwykłej codzienności. SWIFT, CYRUS, EILISH, GOMEZ, DUA LIPA: idolki zbiorowej wyobraźni.