Wkrótce minie 8. rocznica śmierci Pawła Janeczka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Po śmierci ukochanego, Joanna Racewicz podkreślała wielokrotnie w wywiadach, że w życiu największą siłę i wsparcie otrzymuje od swojego dziewięcioletniego synka, Igora. Dzięki niemu przeszła przez najtrudniejsze życiowe momenty. Dziennikarka w jednym z najnowszym wywiadów zdecydowała się na szczere wyznanie. Okazuje się, że Joanna Racewicz poważnie myślała o adopcji. Co stanęło jej na drodze w dopełnieniu wszelkich formalności?
Joanna Racewicz planowała adoptować dziecko?
Joanna Racewicz pojawiła się ostatnio na 13. Noworocznym Obiedzie z Gwiazdami dla podopiecznych domów dziecka. W rozmowie z Plejadą zdradziła, że rozważała adopcję.
„Miałam taką sytuację w domu dziecka. Kiedy robiłam reporterski materiał o domach małego dziecka, takie maleństwo 2,5, może niespełna 3-letnie, chłopczyk. Nie zapomnę go nigdy. Siedział mi na kolanach i nie pozwolił swojej opiekunce zabrać się po tym”, zdradziła w rozmowie z dziennikarzem.
Jednak w dopełnieniu formalność na przeszkodzie stanęła jej nieuregulowana sytuacja dziecka. Jego biologicznie rodzice nie zrzekli się praw do opieki. „Pamiętałam tę twarz bardzo długo. Chodziła mi po głowie adopcja, ale okazało się, że to dziecko nie ma uregulowanej sytuacji prawnej. (...) Ani mama, ani tata nie zrzekli się praw rodzicielskich”, dodała Joanna Racewicz.
Joanna Racewicz o relacji z synkiem
„Zdaję sobie sprawę, że nasza relacja jest silna. Jestem dla Igora jedynym punktem odniesienia. Kiedy mąż zginął, był malutki i stał się dla mnie największą motywacją do życia. Istnieję tylko dzięki niemu, bo on wtedy był i wymagał uwagi. Zawsze mu to powtarzam”, tłumaczyła niedawno Joanna Racewicz w rozmowie z „Dobrym Tygodniem”.
Chłopiec w trudnych momentach zawsze jest przy niej. Przytula, przynosi serduszka wycięte z papieru mówi, że kocha ją najbardziej na świecie. I podkreśla, że Igor to najważniejszy mężczyzna w jej życiu.
Zdecydowalibyście się na adopcję?
