Tajemnice księcia Karola
Trochę nudny, średnio przystojny, z mało „królewskimi” pasjami, paroma skandalami na koncie, z tą samą… kochanką – teraz żoną – Camillą od lat. I z niezmiennie kiepską prasą. Dobry, choć niewylewny ojciec, kochający dziadek. Oto jak dziś jest odbierany następca tronu Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że już niczym nikogo nie zaskoczy, że wszystko o nim wiemy. Na pewno?
Długo oczekiwana książka Catherine Mayer „Książę Karol. Serce króla” ujawnia nieznane fakty z życia księcia i Windsorów, a jego samego pokazuje w niejednoznacznym świetle. Oto prawdy i mity na temat przyszłego władcy Królestwa Brytyjskiego.
Karol – wieczny książę
Od 67 lat czeka na pracę, która należy mu się z racji urodzenia. Jego matka, królowa Elżbieta II, została właśnie najdłużej panującą brytyjską monarchinią, ale książę Karol powoli przejmuje jej obowiązki. O ile ona nosi koronę dłużej niż królowa Wiktoria, jej najstarszy syn jest jedynym następcą tronu, który nosi swój tytuł już prawie siedem dekad.
Miał zatem dużo czasu, żeby zdefiniować rolę, która mu przypadła. Pozycji przyszłego władcy nie dostaje się z jasno określonym zakresem obowiązków, trzeba uczyć się na własnych błędach. Karol popełnił ich wiele, ale wszystko wskazuje na to, że wyciągnął z nich wnioski.
Edukacja księcia Karola
Brytyjskie media nigdy nie stosowały wobec niego taryfy ulgowej. W młodości przyklejały mu łatę bawidamka i playboya, sugerując, że jego kolejne sympatie przyciąga pozycja księcia, a nie zalety charakteru czy kontrowersyjna uroda. Jego życiowe wybory nie wymagały komentarzy – po prostu robił to, co mu kazano.
Miał zaledwie siedem lat, kiedy poszedł do szkoły z internatem. Przedtem wychowywany głównie przez nianie, teraz widywał rodziców tylko podczas wakacji. Do szkoły średniej trafił tam, gdzie chodził jego ojciec, książę Filip. Nikt nie pytał go o zdanie. W Gordonstoun, słynącej z dyscypliny szkoły we wschodniej Szkocji, był nieszczęśliwy, ale każda próba skargi była przez Filipa wyśmiewana.
Na uniwersytecie Cambridge, gdzie studiował archeologię i antropologię, nie miał wielu przyjaciół. Uzyskał dyplom z przeciętnym wynikiem i zgodnie z tradycją rodzinną zaczął szkolenie wojskowe – najpierw w RAF, potem w marynarce. Karol jest licencjonowanym pilotem samolotów odrzutowych i helikopterów – to pasja, którą odziedziczyli po nim jego synowie.
Małżeństwo księcia Karola z księżną Dianą
Karierę wojskową zakończył kilka miesięcy przed ślubem z młodszą od niego o 13 lat 20-letnią hrabianką, Dianą Spencer. „Idealna kandydatka na żonę dla następcy tronu!”, zachwycały się brytyjskie gazety. Urocza arystokratka bez matury, która dorabiała sobie jako asystentka w przedszkolu, podbiła serca poddanych Elżbiety II. Serca Karola – nie.
Zainteresowanie księcia, wcześniej flirtującego z jej starszą siostrą, kazało jej zapomnieć o tym, że nie mieli ze sobą zbyt wiele wspólnego: jej nie interesowało rolnictwo ani wojsko, on się nudził na przedstawieniach baletowych. Jak zaczarowana słuchała jednak jego opowieści o dalekich podróżach.
Karol wiedział jednak, że powinien się już ożenić – etykietka zatwardziałego starego kawalera poważnie by mu zaszkodziła. A skoro nie mógł być z miłością swojego życia, zamężną już Camillą Parker-Bowles, śliczna Diana z pewnością wypełni tę lukę. To był błąd.
„Czy są państwo zakochani?”, zapytał ich reporter po oficjalnych zaręczynach. „Oczywiście!”, Diana oblała się rumieńcem. „Tak. Cokolwiek to znaczy”, odparł Karol. Gdyby wtedy wiedział, że ten sarkastyczny dowcip będzie go ścigał przez kolejne 30 lat, z pewnością wspiąłby się na wyżyny swojego aktorskiego talentu i publicznie porwał Dianę w ramiona.
Ślub księcia Karola i księżnej Diany
Ich ślub w londyńskiej katedrze Świętego Pawła oglądało na ekranach telewizorów 750 milionów ludzi na całym świecie. Nowa księżna Walii stała się narodową obsesją. Narodziny ich synów, Williama i Harry’ego, przypieczętowały obraz szczęśliwej rodziny. Karol wykonał swój obowiązek i miał nadzieję, że jego młoda żona bez narzekania zaakceptuje samotność w małżeństwie.
On się z tym pogodził. Nie docenił i nie rozumiał jednak jej desperacji. Pochodząca z rozbitej rodziny Diana, chorobliwie potrzebująca uwagi i wsparcia na dworze, pogrążała się w depresji, bulimii, zaczęła się okaleczać. Wiedząc, że mąż kocha inną kobietę, sama zaczęła flirtować na boku. Karol chciał spokoju, ona wytoczyła przeciwko niemu wszystkie działa.
„Królowa ludzkich serc” wygrała wojnę o publiczną sympatię i na długie lata zrujnowała jego reputację. Jej opinie i komentarze, którymi hojnie dzieliła się z mistrzowsko manipulowaną przez nią prasą, ścigają go do dziś – 18 lat po jej śmierci.
Książę Karol nie chce być królem?
„W małżeństwie było nas troje, więc było nieco tłoczno”, mówiła 20 lat temu spokojna Diana w telewizyjnym wywiadzie udzielonym Martinowi Bashirowi. Materiał ten do dziś ogląda się z niedowierzaniem. Księżna zaaranżowała go w odwecie na rozmowę Karola z Jonathanem Dimbleby, w której rok wcześniej starał się on wytłumaczyć publice powody rozpadu związku z żoną.
„Ponieważ go znam, myślę, że »top job« (zostanie królem) byłoby dla niego ogromnym ograniczeniem. I nie wiem, czy byłby w stanie się do tego przystosować”. To te ostatnie słowa wywołały trwające do dziś spekulacje, czy książę powinien zrezygnować z objęcia w przyszłości tronu i przekazać go od razu swojemu najstarszemu synowi, Williamowi.
Powtarzano je tyle razy, że niektóre media zaczęły przedstawiać tę opcję jako całkiem możliwą. Karol, nauczony gorzkim doświadczeniem, że nie ma sensu bić się z plotką, po prostu robił swoje.
Synowie księcia Karola: książę William i książę Harry
Patrząc wstecz na minione dwie dekady, można stwierdzić, że nie zawiódł: wychował synów na odpowiedzialnych mężczyzn, z których każdy służy krajowi najlepiej, jak potrafi. William, jedyny w rodzinie z tytułem magistra, jest dziś pilotem helikoptera cywilnych służb ratowniczych, za co nie pobiera pensji.
Jego żona Catherine jest ulubienicą Karola, który narzeka tylko, że tak rzadko widuje dwójkę swoich wnucząt. Harry wyrósł z okresu młodzieńczego buntu i został cenionym zawodowym żołnierzem. Obaj, tak jak ojciec, angażują się w pracę na cele charytatywne.
Książę Karol – śmiały inwestor i filantrop
A on, patron lub lider około 400 organizacji charytatywnych, skupionych pod szyldem The Prince’s Charities, stworzył największe tego typu przedsiębiorstwo non profit w Zjednoczonym Królestwie. Jego oczko w głowie, niezwykle skuteczny The Prince’s Trust, pomaga młodym ludziom w znalezieniu pracy, edukacji, założeniu własnego biznesu i w walce z bezdomnością.
Jego dni upływają na pracy od rana do późnych godzin wieczornych: nieustannych podróżach po kraju, zaszczycaniu i przecinaniu wstęg, spotkaniach w szkołach, na wyższych uczelniach, w kółkach rolniczych, gronach lokalnych biznesmenów czy szpitalach. Organizatorzy jego podróży wiedzą, że każda z wizyt potrwa dłużej niż wizyta królowej. Nie tylko dlatego, że Karol ma więcej sił od 86-letniej matki.
Książę naprawdę stara się dowiedzieć jak najwięcej o ludziach, których spotyka, i o sprawach, które ich zajmują. Zamiast wymieniać grzecznościowe formułki, wdaje się w długie dyskusje. Z jednej strony zna swój kraj lepiej niż jakikolwiek inny jego obywatel. Z drugiej – co jest przedmiotem jego nietajonej frustracji – nie pozna go tak jak „zwykły człowiek”.
Nigdy nie musiał zarabiać na swoje utrzymanie ani na rachunki. Nawet przyjaciołom każe mówić do siebie per „sir”. Ma napady złego humoru jak nastolatek – jego współpracownicy mówią na nie z przekąsem „królewska furia”. Od dziecka otoczony jest ludźmi, którzy mu przytakują i zbyt głośno śmieją się z jego dowcipów. Niepotrzebnie zresztą, bo Karol ma poczucie humoru, umie sypać żartami w każdej sytuacji i jest znakomitym parodystą.
To talent, który odziedziczył po swojej matce. Tak jak ona ma niezachwiane poczucie obowiązku. W jego przypadku jest to pomaganie tym, którzy są od niego mniej uprzywilejowani.
„Mam wrażenie, że napędza go poczucie winy”, powiedziała o nim aktorka i przyjaciółka księcia Emma Thompson. Im starsza jest jego matka, tym książę stara się robić jeszcze więcej, inwestować w coraz to nowe inicjatywy społeczne, technologiczne i naukowe, rozdwoić się, roztroić, być wszędzie jednocześnie. Bo wie, że gdy przyjdzie pora na przejęcie korony, jego życie zmieni się nieodwołalnie. Pręty złotej klatki zatrzasną się na zawsze, ale będzie do tego przygotowany. Rezygnacja nie wchodzi i nigdy nie wchodziła w grę.
Ślub księcia Karola z Camillą Parker-Bowles
Ślub księcia z Camillą Parker-Bowles zjednał mu sympatię Brytyjczyków. Miłość wygrała, romans miał szczęśliwe zakończenie, przeszkody zostały pokonane. Karol nigdy nie mówi o niej inaczej niż „moja najdroższa żona”. Udało mu się przekonać do niej synów, mimo że ich matka publicznie oskarżyła ją o zniszczenie jej małżeństwa. Hrabina Kornwalii – taki tytuł nosi dziś Camilla – jest jego drugą połówką.
Świadkowie ich wspólnych wystąpień czy publicznych wizyt wielokrotnie opowiadali, że tych dwoje nie traci żadnej okazji, żeby choć przelotnie dotknąć ręki partnera, zamienić słowo na uboczu czy chichotać z jakiegoś żartu w honorowej loży. Choć wspiera go niestrudzenie w pracy charytatywnej, wie, że kiedy Karol się uprze, nie ma sensu z nim dyskutować.
Nie angażuje się więc w jego kontrowersyjne wspieranie medycyny alternatywnej i homeopatii. Nie wiadomo też, czy wiedziała o listach, które przez lata pisał do różnych ministrów rządu. Posunięcie o tyle kontrowersyjne, że królowa ani inni członkowie rodziny królewskiej nie mają władzy politycznej.
Karol zasiada co prawda w Izbie Lordów, ale nie ma wpływu na politykę rządzącego gabinetu. Listom nadano kryptonim „Czarny pająk” i miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Niedawno jednak, na mocy wyroku sądowego, opublikował je lewicowy dziennik „The Guardian”.
Liczono być może na oburzenie Brytyjczyków, że następca tronu okazał się politycznym mąciwodą. Nic z tego jednak nie wyszło. Z monitów Karola wyłania się obraz zatroskanego obywatela, który jak każdy inny ma prawo do obaw i własnych opinii.
Jakim królem będzie książę Karol?
Na pytanie, jaki jest Karol i jakim będzie w przyszłości władcą, próbowała ostatnio odpowiedzieć autorka bestsellerowej biografii księcia „Serce króla”, która za chwilę ukaże się w Polsce. W odróżnieniu od wielu innych autorów książek o księciu, Catherine Mayer, dziennikarka i redaktorka „Time’a”, towarzyszyła mu w wielu oficjalnych wizytach, rozmawiała z nim wielokrotnie w cztery oczy i miała dostęp do jego najbliższych przyjaciół i współpracowników.
Opisany przez nią następca tronu jawi się jako człowiek trawiony potrzebą bycia pożytecznym. Widzimy zapracowanego idealistę, który mimo chęci poznania „prawdziwego życia” zawsze będzie oddzielony od niego szklaną ścianą. To zupełnie inny obraz Karola, do którego przywykli przez lata czytelnicy bulwarówek.
Dlaczego zatem, mimo pochlebnego obrazu, który wyłania się z książki Mayer, biuro prasowe księcia oficjalnie się od tej publikacji zdystansowało? Być może dlatego, że książka nie jest jednak jednostronnym panegirykiem, a autorka zachowała w niej własne opinie. Najwyższa pora, żeby spece od książęcego PR się do tego przyzwyczaili.
Zawiadywanie wizerunkiem rodziny królewskiej zawsze było trudnym zadaniem, a w czasach błyskawicznego obiegu informacji i mediów społecznościowych sekretarze Karola zmagają się z wyzwaniami, o których ich poprzednicy nie mieli pojęcia. Zachowywanie dystyngowanego milczenia, nieudzielanie wywiadów i komentarzy, z którego słynie królowa Elżbieta, dziś już nie wystarczy.
Książę o tym wie, ale jego wysiłki w zdobyciu sobie sympatii mediów częściej obracały się przeciwko niemu, niż zyskiwały mu popularność. Tylko że popularność będzie mu potrzebna. Sam często powtarza, że funkcja następcy tronu to zarówno przywilej, jak i przypadłość.
W takim kontekście bycie królem to choroba. A bycie królem nielubianym i wyśmiewanym to wyrok. Oby był to wyrok w zawieszeniu.
Tekst Zuzanna O'Brien